czwartek, 28 października 2010

Sałatka z surimi

Surimi, paluszki o smaku krabów. Najzabawniejsze jest to, że nie mają nic wspólnego z krabami :D Wśród składników surimi znajdziesz nic innego jak zmielone mięso białej ryby, które po przetworzeniu w pastę jedynie naśladuje mięso homarów, krabów oraz innych skorupiaków. Nie mniej, nadaje się do smacznych sałatek oraz smażenia ;-) Przepis od mojej przyszłej Teściowej ;-)
Składniki:
  • 3 opakowania Surimi (każde 100 g)
  • 5 ogórków chilli (można dać więcej lub mniej wedle uznania)
  • 3 jajka, ugotowane
  • 100 g makaronu ryżowego (nitki, wstążki, lub sojowy; używam f. Tao Tao)
  • 5 kopiastych łyżek majonezu
  • 170 g konserwowej kukurydzy złocistej (używam f. Bonduelle, wystarczy mała puszka)
  • sól i pieprz do smaku
  • posiekany koperek (opcjonalnie, jakoś zawsze o nim zapominam :P
Przygotuj makaron zgodnie z poleceniem na opakowaniu, tj. zagotuj wodę, po czym zalej nią makaron na 3 minuty, aż makaron zmięknie (przeważnie trzymam dłużej). Miękki makaron (al dente, nie rozgotowany :P) drobno pokrój, przełóż do miski. Ugotuj jajka na twardo, po czym pokrój w kostkę, dodaj do makaronu. Pokrój również ogórki (ważne jest, aby użyć ogórki chilli, ponieważ nadają sałatce wyrazistego smaku). Do miski z makaronem i jajkiem dodaj pokrojone ogórki, odsączoną kukurydzę. Pokrój w kostkę paluszki surimi i również dodaj. Na koniec dodaj kilka łyżek majonezu, całość delikatnie zamieszaj łyżką. Dopraw sałatkę solą i pieprzem wedle uznania. Odstaw sałatkę do lodówki, aby "przeszła smakiem". 
Wydawać by się mogło, że ze względu na smak makaronu ryżowego oraz surimi, sałatka będzie łagodna. Błąd. Sałatka charakteryzuje się intensywnym, ostrym smakiem, który zawdzięczamy ogórkom z chilli ;-) Ja dodatkowo sypię sporo pieprzu :P Najlepiej smakuje po odstaniu kilku godzin w lodówce, a może nawet na drugi dzień? Przede wszystkim, lubię w niej ostry smak ogórków łamany słodyczą kukurydzy ;-) mniam! Polecam do kolacji, jak i na drugie śniadanie!
Trochę chemii dla ciekawych...
Jak już wcześniej wspomniałam, surimi powstaje ze zmielonego mięsa białych ryb, takich jak na przykład tilapia czy mintaj. Po wielokrotnym płuczeniu, mięso poddawane jest ubijaniu i mieleniu, po czym w towarzystwie wielu dodatkowych składników (np. białka jaj, skrobi, soli, cukru, polepszaczy etc.) przechodzi w konsystencję pasty. A sam proces utwardzania? Moja czysta chemia ;-) utwardzenie pasty jest wynikiem zajścia reakcji polimeryzacji miozyny (białka) zawartej w mięsie ryb, zachodzącej pod wpływem ciepła. Najważniejszym czynnikiem wpływającym na dany proces polimeryzacji, utwardzenia jest gatunek ryby. Z tego względu przede wszystkim stosuje się ryby o mięsie białym, bogate w miozynę. Poza tym, wśród składników surimi znajdziesz również polepszacze w postaci tranglutaminianu czy glutaminianu sody, które jak sama nazwa wskazuje polepszają teksturę i smak surimi. Ale bez obaw...
Nie wiem co mnie dzisiaj naszło. Tęsknota za chemią. Wybaczcie. No ale, całe nasze życie to chemia. I nie mam na myśli chemii w negatywnym sensie tego znaczenia. Fizyka też... w sumie, co ja dzisiaj plotę? :D
Ps. Dostałam staż w Instytucie Biotechnologii :-) To pewnie stąd ta chemia...

środa, 27 października 2010

Cynamonowe ślimaczki (drożdżówki)

Delikatnie cynamonowe, miękkie bułeczki drożdżowe. Ze względu na kształt, nazwałam je ślimaczkami. Nie oszukujmy się, bardziej czasochłonne niż pracochłonne. Odpowiedni czas fermentacji ciasta drożdżowego zapewnia miękkość i pulchność otrzymanych drożdżówek. Nie mniej, warto poczekać. Wyszło 25 ślimaczków. A przepis znalazłam u Fanny na foodbeam.com
Ciasto:
  • 450 g mąki pszennej
  • 90 g cukru (6 i 1/2 łyżki)
  • 1 płaska łyżeczka soli
  • 80 g masła lub margaryny
  • 1 jajko, lekko ubite
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (opcjonalnie)
  • 40 g drożdży świeżych (lub 2 łyżeczki drożdży instant)
  • 200 ml mleka
  • 1/2 szkl. cukru cynamonowego (6 łyżek cukru + 1 i 1/2 łyżeczki cynamonu)
Lukier waniliowy:
  • 4-5 łyżek cukru pudru
  • 1-2 łyżki mleka (lub wody)
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego (opcjonalnie)
Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. Jeśli stosujesz świeże drożdże, przygotuj zaczyn drożdżowy: do miseczki wsyp 3 łyżki cukru (z 90 g), drożdże, zalej 3 łyżkami mleka (preferowane ciepłe). Całość dokładnie wymieszaj, przykryj ściereczką lub folią aluminiową i odstaw w ciepłe miejsce na min. 30 minut.
Roztrzep jajko z ekstraktem z wanilii. Na stolnicy rozsyp mąkę formując dołek, dodaj masło (lub margarynę) pokrojone w kostkę. W uformowany dołek wlej jajko, zaczyn drożdżowy (lub dodaj drożdże instant), po czym zacznij szybko ugniatać ciasto, dolewając co jakiś czas mleko. Jeśli ciasto jest suche, sypkie, dolewaj mleko, zagniataj. Jeśli natomiast ciasto klei się do rąk, dosyp troszkę mąki i ugnieć. Uformuj z ciasta kulkę, przełóż do dużej miski, przykryj folią spożywczą i odstaw (w temperaturze pokojowej) na min. 2 godziny lub do czasu, aż ciasto podwoi swoją objętość (w cieple urośnie szybciej :P)
Następnie, uderz w ciasto pięścią (wypuszczamy powietrze). Nabierz 1/3 ciasta drożdżowego, rozwałkuj na grubość ~0.3 cm, na posypanej uprzednio mąką stolnicy, formując prostokąt. Jeśli powstało Ci koło, odetnij boki, tworząc prostokąt. Nie rozwałkuj ciasta zbyt cienko. W przeciwnym razie otrzymasz drożdżówki zbite i gumowe, aniżeli miękkie i pulchne. Rozsyp część cukru cynamonowego na całą powierzchnię rozwałkowanego ciasta.
Pokrój ciasto wzdłuż dłuższego boku tworząc długie pasma. Każdy paseczek zroluj tworząc spiralkę (koniec każdego pasma możesz posmarować niewielką ilością wody w celu lepszego sklejenia spiralki).Posyp blaszkę mąką, rozłóż ślimaczki w odległości min. 3 cm z każdej strony, po czym odstaw blaszkę, aż drożdżówki zwiększą swoje rozmiary prawie dwukrotnie. Piecz w temperaturze 180°C przez około 20-30 minut, aż ślimaczki delikatnie zarumienią się, ostudź. Ostudzone bułeczki drożdżowe polej lukrem (lukier powinien być bardzo gęsty, powoli spływać z łyżki).
Jakoś nie pasuje mi do nich nazwa "drożdżowe bułki cynamonowe". Może dlatego, że widziałam u Liski śliczne, tradycyjne bułki cynamonowe :P Stąd mój pomysł na ślimaczki. Dlaczego nie? Według mnie są za mało cynamonowe ;-) jeśli ktoś z Was skusi się wypróbować przepis, dajcie conajmniej 2 łyżeczki cynamonu do cukru cynamonowego.
Osobiście bardzo lubię aromat oraz smak cynamonu i żałuję, że czułam go co któryś kęs. Ślimaczki przetrzymuje w puszce, żeby nie stwardniały. Są miękkie i pulchne. Podjadam je popijając herbatką ;-) o! herbata! Zapomniałam Wam powiedzieć ;-) W zeszłym tygodniu kupiłam herbatkę sypaną o nazwie "chwila przy kominku" :D herbatka czarna z dodatkiem m.in. rodzynek, pomarańczy (bardzo intensywny aromat), kwiatu hibiskusa, piwonii... pasuje na jesienne popołudnie ;-) I do cynamonowego ślimaka jak znalazł :D

poniedziałek, 25 października 2010

Apple crumble

Kolejny, po Creme Brulee, sposób wykorzystania ramekinów. Apple crumble od dzisiaj należy do moich czołowych, wyjątkowych deserów na jesienne popołudnia. Jeśli lubisz smak pieczonych jabłek, ten deser pokochasz. Wszystko zawdzięczamy migdałowej kruszonce. Przepis za Pierrem Herme (4 porcje w ramekinach o średnicy 9 cm)
Składniki:
  • 250 g kruszonki migdałowej (kliknij po przepis)
  • 0.5 kg jabłek (użyłam 3 o łącznej wadze 70 dag)
  • 30 g rodzynek (użyłam 4 łyżki, pokroiłam)
  • 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu (w oryginale szczypta)
  • 15 g brązowego cukru (czubata łyżka)
  • 15 g masła
  • śmietanka 36% do deserów, lub creme fraiche
Przygotuj kruszonkę migdałową i wstaw do lodówki. Obierz jabłka, wykrój gniazda nasienne, pokrój w ósemki (pokroiłam w większą kostkę). Jabłka przełóż do miski, dodaj rodzynki, cynamon, cukier i doładnie wymieszaj. Masło włóż na patelnię i podgrzej, aż się roztopi. Dodaj mieszaninę jabłek. Mieszając, smaż, aż jabłka się zarumienią, zmiękną.
Nagrzej piekarnik do 200°C. Ramekiny (lub inne żaroodporne naczynia/naczynie) wysmaruj masłem, po czym nałóż jabłka do 3/4 wysokości, obsyp obficie kruszonką. Wstaw do piekarnika, obniż temperaturę do 150°C i piecz przez 15 minut. I przyznam się Wam szczerze, że wracam po 15tu minutach do kuchni, zaglądam do piekarnika, a kruszonka nie zarumieniona. Podkręciłam grzanie do 200°C, piekłam kolejne 15 minut, aż kruszonka nabrała złotego koloru.
Dlatego radzę Wam zapiekać od razu w temperaturze 200°C, aż do momentu zarumienienia się kruszonki, min. 15 minut. Podawaj na ciepło w towarzystwie gęstej śmietany.
A teraz najważniejsze: smak. Nie trzeba lubić jabłek, żeby wręcz pokochać ten deser. Piszę tak, ponieważ moja mama nie przepada za jabłkami pod żadną postacią, a mimo to powiedziała "pycha". I gdyby nie fakt, że jadłam deser też ja, pomyślałabym, że chce mi sprawić tymi słowami przyjemność. Ale nie... Każda łyżeczka tego deseru w obecności śmietanki łaskocze podniebienie. I wiecie co, najfajniejsza jest skorupka z migdałowej kruszonki :-) Moim zdaniem, pieczone migdały smakują o wiele lepiej niż zwykłe płatki lub migdały w całości. 
Generalnie, kiedy przebijasz się łyżeczką przez kruszonkę, napotykasz na miękkie kosteczki jabłka, słodkie, z nutką cynamonu. Mniam. Idealny ciepły deser na zimne, jesienne popołudnia.
W oryginale Herme podaje przepis z wykorzystaniem jednego większego naczynia żaroodpornego. Nałóż wówczas upieczone crumble łyżką na talerzyk i zajadaj się nim ze śmietanką. Jeśli jednak masz ramekiny, wykorzystaj je :-) Wygląda apetyczniej i wykwintniej.
A tak w ogóle, jest to mój pierwszy deser z mojego nowego nabytku ;-) No w sumie pierwsza była migdałowa kruszonka, ale to był dodatek! Prawda, że śliczny?
Kiedy pod koniec tygodnia wróciłam do rodzinnego miasta, książka już na mnie czekała. Kasiek kupił, listonosz przyniósł :D  

"Desery, od najprostszych po wykwintne", Pierre Herme :-) tadam!

I ciesze się jak małe bobo, które dostało wyjątkowo dobrego lizaka :D

Kruszonka migdałowa

Tak, zaczyna robić się dziwnie :-) Nigdy wcześniej nie wpadłabym na to, żeby poświęcić post kruszonce. Każdy z nas bowiem i tak robi własną kruszonkę, prawie zawsze na oko. Nie mniej, gdybym użyła dzisiaj zwykłej kruszonki do apple crumble, nie smakowałoby tak wyjątkowo. Kruszonka jest bardzo migdałowa i będę do niej wracać. Cytuję za Pierrem Herme (składniki na 250 g kruszonki).

sobota, 23 października 2010

Ryż czerwony

Można by powiedzieć, że od kilku dni utkwiłam w kuchni meksykańskiej ;-) Przynajmniej ja, ryż czerwony kojarzę właśnie z tą kuchnią... Nie mniej, ryż czerwony podawany jest w mojej rodzinie od wielu lat, i przyznam Wam, że nigdy nie był podawany do potrawy stricte meksykańskiej ;-) Z tego względu nazywam go podstawowym przepisem na "ryż czerwony". Bardzo dobrze smakuje z różnymi dodatkami, np. białą fasolą lub papryką. Przepis dedykuję Shinju! (przepis rodzinny, na 6 porcji).

piątek, 22 października 2010

Polvorones bezglutenowe

Polvorones należą do tradycyjnych meksykańskich wypieków. Aczkolwiek, można znaleźć wiele przepisów na polvorones, różniących się obecnością lub brakiem cynamonu, posiekanych orzeszków, pistacji. Poniższy powstał z połączenia dwóch przepisów, pierwszego przedstawionego przez żonę Meksykanina, drugiego stricte z uwzględnieniem mąki bezglutenowej. Ciastka znane są na świecie pod różną nazwą. Najbardziej znanymi są Mexican wedding cakes oraz Russian tea cakes. Powstały 54 ciasteczka
Sładniki:
  • 115 g masła (miękkiego)
  • 80 g cukru pudru
  • 240 g mąki bezglutenowej (użyłam f. Schar mix C)
  • 1 jajko
  • 2 płaskie łyżeczki cynamonu
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 3 łyżki drobnego cukru + pół łyżeczki cynamonu = cukier cynamonowy
Utrzyj w misce masło na puch (ucierałam za pomocą miksera), po czym dodaj cukier puder, ucieraj. Wbij jajko, wlej ekstrakt z wanilii, dodaj cynamon. Całość zmiksuj na jednolitą masę. Następnie dodawaj stopniowo mąkę, mieszając. Kiedy mieszanina nabierze znacznej gęstości i zacznie przywierać do łopatek miksera (po wsypaniu około połowy ilości mąki), dosypuj mąkę i zacznij ugniatać ręką.
Ostatecznie powinna powstać zbita masa, która nie klei się do rąk. Pobieraj niewielkie ilości masy, formuj kuleczki o średnicy 2 cm, po czym obtocz je w cukrze cynamonowym.
Układaj kulki na blaszce w odległości do 2,5 cm z każdej strony. Piecz w temperaturze 200°C przez 12-15 minut, aż ciasteczka stwardnieją, będą minimalnie rumiane. Ostudź na kratce.
Ciastka są mocno cynamonowe. W konsystencji są bardzo kruche (ich kruchość wynika przede wszystkim z użycia mąki bezglutenowej) i pudrowe, dlatego polecam je w towarzystwie ciepłej dobrej herbaty, ewentualnie kawy.
A poniżej przedstawiam Wam wspomniane różne nazwy upieczonych ciastek meksykańskich, tak dla ciekawych ;-)
Biscochitos/Mexico, Tea cakes/Sweden, Melting Moments /Australia, Mandulas kiflik/Bułgaria, Biscochos/Cuba, Kourabiedes/Greece, Polvorones/Italy & Spain, Rohlichky/Ukraine and Sand Tarts, Sandies, Butterballs & Moldy Mice/United States
Wynika z tego, że nie można w sumie przypisać tych ciastek do jednego tylko kraju. Niewątpliwie jednak, we wszystkich przepisach poleca się stosowanie dobrej jakości półproduktów, z tego względu ciastka te w dużej mierze piecze się okazyjnie, na Boże Narodzenie, "od święta" ;-) Ciastka są mocno maślane, kruchutkie, bogate w cukier. Nie mniej, upiekłam je niedawno i dzielę się z Wami ich cynamonowym smakiem :-)

Przepis dodaję do akcji:

Ps. Szymon obronił mgr inż. :-) hip hip hura! Niech żyje mój automatyk :*

niedziela, 17 października 2010

Risotto pomidorowe z owocami morza

Klasyczne włoskie danie z uwielbianym przez mojego S. ryżem, z tą różnicą, że używamy ryżu arborio. Arborio charakteryzuje się szerokimi i pękatymi ziarenkami, które doskonale łącząc się z przyprawami, wchłaniają ich smak. Po raz pierwszy w naszej kuchni zrobiliśmy risotto, które dosłownie pochłonęło aromat owoców morza. Inspiracja z countryliving.com (na 4-5 porcji).

czwartek, 14 października 2010

Blondies bezglutenowe z żurawiną

Jest to moje pierwsze blondies w życiu :-) Dedykuję je Maggie, od której przypadkiem dowiedziałam się o istnieniu ciast z  rodzaju blondies. Przedstawione blondies pochodzi z innego przepisu niż to, o którym rozmawiałyśmy, ale mam nadzieję, że nie ujmuje ani smakiem ani wyglądem ;-) Przepis pochodzi ze strony tasteofhome.com, ilość została pomniejszona o połowę. Podaję przepis na blaszkę o wymiarach 17cm x 24cm
Ciasto:
  • 190 g mąki bezglutenowej (użyłam firmy Schar, mix C)
  • 85 g masła (użyłam margarynę)
  • 165 g drobnego cukru
  • 1 jajko
  • 2 żółtka (opcjonalnie, miałam nadmiar w lodówce)
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • szczypta cynamonu (opcjonalnie, nie dałam)
  • 3/4 szkl. suszonej żurawiny
  • 100 g białej czekolady
Polewa (przepis zmodyfikowany, w oparciu o komentarze na temat blondies z oryginału):
  • 100 g białej czekolady
  • 1 łyżka serka śmietankowego (cream cheese -przemielony twaróg-, użyłam firmy Turek)
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (opcjonalnie)
  • 1/2 szkl. suszonej żurawiny
Rozpuść margarynę w rondelku, ostudź. Następnie dodaj jajko, wymieszaj (ew. żółtka jeśli posiadasz ich nadmiar). Posiekaj drobno czekoladę oraz żurawinę (moja była dosyć duża, dlatego ją posiekałam). W jednej misce wymieszaj mąkę, sól, cukier, proszek do pieczenia, cynamon. Do suchej mieszaniny dodaj rozpuszczony tłuszcz oraz jajko, ekstrakt z wanilii, całość zmiksuj na wolnych obrotach. Masa będzie bardzo gęsta, nie spływa z łyżki. Kolejnie wsyp czekoladę, wymieszaj łyżką. Dosyp żurawinę i ponownie wymieszaj.
Wyłóż masę łyżką na uprzednio wysmarowaną tłuszczem i obsypaną bułką tartą blaszkę. Piecz w temperaturze 180°C przez 18-20 minut. Ponieważ piekłam blondies po raz pierwszy, nie miałam pojęcia, czy po 20 minutach jest już upieczone (po sprawdzeniu patyczkiem - był delikatnie mokry; może od czekolady, może od żurawiny, może takie ma być?). Ciasto piekłam 25 minut. Ostudź na kratce.
W między czasie przygotuj polewę: rozpuść białą czekoladę w kąpieli wodnej, po czym dodaj łyżkę serka, pół łyżeczki ekstraktu z wanilii i wymieszaj (pozostawiając miseczkę z mieszaniną w kąpieli wodnej). Polewa będzie stosunkowo gęsta. Polej ostudzone ciasto polewą, rozsyp żurawinę.
Generalnie rzecz ujmując, jest to jeden z nielicznych przepisów zza oceanu, który zdał egzamin za pierwszym podejściem, i do którego chętnie powrócę. Ciasto jest kruche, jak przystało na ciasto bezglutenowe. Sprawdzając je patyczkiem jest suche po bokach, delikatnie mokre w środku. Owszem, jak przystało na Polkę, zastanawiałam się, czy nie jest surowe ;-) niestety, nie oszukujmy się, mamy tendencję do przegotowywania potraw, makaronów oraz przesuszania mięs czy ciast w piekarniku :P Przynajmniej spotkałam się właśnie z taką opinią na temat polskiej kuchni (chociaż moim zdaniem jest wyjątkowo dobra w porównaniu z innymi :P). Mimo moich wątpliwości dotyczących krótkiego czasu pieczenia, po przeczytaniu innych komentarzy na temat tego rodzaju ciast, wyłączyłam piekarnik po 25 minutach.
Wśród wielu przepisów, a raczej komentarzy, znalazłam informację o krótkim czasie pieczenia, oraz wręcz porad aby nie przepiec (overbake) ciasta. Ciasto to ma być kruche, ale delikatne, a nie suche niczym babka. Upieczone blondies jest bardzo słodkie i sycące, dlatego polecam zacząć degustację od mniejszych kawałków ;-) Moim skromnym zdaniem, żurawina świetnie komponuje się ze słodką polewą z białej czekolady. Ciasto jest łatwe w przygotowaniu i  krótko się piecze. Szczerze polecam :-)

Przepis dodaję do akcji:
Wielkie Święto Żurawiny

poniedziałek, 11 października 2010

Sernik czekoladowo-limonkowy

Miałam ochotę na sernik. W moim domu, jeśli piecze się sernik to zwykły, prosty. Ponieważ dostałam w tym roku na urodziny gryzącą Nigellę, postanowiłam upiec sernik bazując na przepisie mojego guru z angielskiej wyspy. "Ciężki i ciemny spód ciasta świetnie kontrastuje z lekkim, puszystym kremem serowym, który jest niebywale delikatny dzięki pieczeniu w kąpieli wodnej" - twierdzi Nigella. I ma rację ;-) Na tortownicę o średnicy 20-21cm (powstaje sporo masy serowej, użyłam tortownicy o średnicy 23cm)
Składniki:
  • 200 g ciastek czekoladowych
  • 75 g miękkiego masła
  • 750 g kremowego serka Philadelphia (użyłam śmietankowy twaróg w wiaderku firmy Delfiko)
  • 200 g cukru pudru
  • 4 całe jajka
  • 2 żółtka
  • sok z 4 limonek
Chyba jeszcze nigdy nie stałam tak długo w sklepie wybierając ciastka czekoladowe na spód ciasta :-) Są to ciasteczka kruche, czekoladowe, nie są ani owsiane ani polane czekoladą.
Na podstawie tortownicy połóż duży arkusz folii aluminiowej, po czym zamocuj obręcz. Folię wywiń do góry wzdłuż obręczy, całość postaw na drugim arkuszu folii, który także wywiń do góry i zegnij jego brzeg z brzegiem pierwszego, tworząc wodoszczelną barierę. Czasami, podczas rozwijania, spomiędzy arkuszy folii wypływają krople wody, ale woda się nie przedostanie, dopóki nie odwinie się zewnętrznej warstwy.
Rozdrobnij ciastka w malakserze, dodaj masło i ponownie krótko zmiksuj. Malaksera nie posiadam... Na szczęście wybrane przeze mnie ciastka były kruche, pokruszyłam je w palcach na mniejsze kawałki, wsypałam do miski i rozdrobniłam za pomocą tłuczka. Dodałam masło, zmiksowałam mikserem. Wyłóż masą spód tortownicy, mocno ugnieć herbatniki palcami lub łyżką. Tak przygotowaną formę odstaw do lodówki do stężenia.
W między czasie, utrzyj twarożek na puch, dodaj cukier puder, zmiksuj. Wbij jajka, dodaj żółtka i sok z limonek. Otrzymana masa serowa powinna być lejąca. Masę serową wlej na spód z herbatników, wstaw tortownicę do dużej brytfanny lub blaszki (w moim przypadku była to duża, głęboka patelnia ;-) Do brytfanny nalej ugotowaną wodę tak, by sięgała do połowy wysokości tortownicy z sernikiem.
Rozgrzej piekarnik na 180°C. Całość włóż do piekarnika i piecz godzinę, sprawdzając po 50 minutach. Jeżeli góra sernika zaczyna się rumienić, przykryj blaszkę warstwą folii aluminiowej. Generalnie, masa ma się lekko ściąć, ale pod skórką powinno być, że zacytuję "zauważalne jej delikatne, seksowne drżenie" :-) Wyjmij brytfannę z piekarnika, tortownicę przełóż na metalową kratkę, odstaw na kilkanaście minut. Następnie, ostrożnie rozchyl folię zewnętrzną i wewnętrzną, pozostaw do ostygnięcia. Usuń folię zewnętrzną, na tym etapie może rozlać Ci sie troszkę wody. Oderwij delikatnie brzegi folii wewnętrznej.
Ostudzony sernik wstaw do lodówki i wyjmij 20 minut przed podaniem. Przełóż na półmisek lub paterę i rozepnij obręcz. Wg Nigelli, folia wraz z tortownicą muszą zostać, no chyba, że ktoś delikatnie rozdzieli folię od sernika ;-) U mnie oczywiście folia została. Jedynie dokładnie oderwałam nadmiar folii z brzegu blaszki. Zanurzanie noża i łopatki do tortów w gorącej wodzie bardzo ułatwia krojenie.
Sernik ma bardzo kremową, puszystą konsystencję. Powiedziałabym, że lubi widelczyk czy też łyżeczkę (bo się do nich klei :P), a w ustach rozpływa się niczym lody. Moje kubeczki smakowe chyba trochę strajkują, ponieważ za bardzo nie wyczuwam smaku limonki. Za to mój S. przeciwnie - twierdzi, że sernik jest mocno limonkowy :D Inni domownicy twierdzą, że posmak limonki jest wyczuwalny, ale nie drażni podniebienia.
Niewątpliwie sernik czekoladowo-limonkowy Nigelli jest zupełnie inny niż sernik tradycyjny. Przede wszystkim, nie należy do ciast słodkich, sok z limonki bowiem łamie słodycz masy serowej. Spód sernika - czekoladowy, miękki.  Polecam go osobom otwartych na zmianę i mieszanie smaków.

sobota, 9 października 2010

Muffiny żytnie z dżemem

Nigdy wcześniej nie jadłam, ani nie piekłam muffin z mąki żytniej. A w końcu mąka pełnoziarnista, z większą ilością błonnika i minerałów, aniżeli pszenna. Jednym słowem: zdrowsza. Pomysł na muffiny z dżemem pochodzi od Was, czytelników. Być może źle zrozumiałam intencje niektórych osób, które skierowała do mnie ich wyszukiwarka ze słowami "muffinki z konfiturą/dżemem", ale przynajmniej powstał bardzo fajny pomysł :-) Przecież dżem może być nie tylko dodatkiem do smarowania muffin, może stać się jednym ze składników ;-) (ponieważ robiłam je po raz pierwszy, bazując na sprawdzonych przeze mnie przepisach, i nie wiedziałam sama co wyjdzie, zrobiłam mniejszą porcję ciasta. W związku z czym podaję przepis na 6 muffinek)
Składniki:
  • 130 g mąki żytniej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody
  • szczypta soli
  • 80 g cukru
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 1 jajko
  • 65 ml oleju (1/4 szkl.)
  • 70 ml śmietany ukwaszonej 18%
  • dżem lub marmolada (obojętnie jaki smak, ważne żeby dżem był gęsty)
  • cukier trzcinowy do posypania muffin (opcjonalnie, może też być biały)
W mniejszej misce wymieszaj składniki suche: mąkę żytnią, proszek do pieczenia, sól, sodę oraz cukier. W drugiej misce roztrzep jajko, dodaj olej, na koniec śmietankę, wymieszaj. Dodaj składniki suche do składników mokrych, całość wymieszaj łyżką. Masa powinna być bardzo gęsta, wręcz twarda, również lepiąca. Dodaj do niej 3 łyżki dżemu (użyłam brzoskwiniowy), wymieszaj. Masa stanie się mniej zbita niż przed dodaniem dżemu, rzekłabym, że nabierze ogłady :P Powinna pozostać gęsta, ale pozostawiona w niej łyżka swobodnie powinna opadać o brzeg miski, DLATEGO dosypuj łyżkami mąkę pszenną i mieszaj, aż będzie gęsta, a pozostawiona w niej łyżka (niemal stojąc w miejscu) - zacznie powolutku opadać o brzeg miski (dosypywałam 3 łyżki mąki pszennej).
Dlaczego dosypałam mąkę pszenną, a nie żytnią? Przed pieczeniem muffin, szukałam informacji na temat mąki żytniej oraz wypieków z tej mąki. Generalnie, wypieki z mąki żytniej są bardziej "zbite", zwarte, aniżeli z pszennej. Chcąc otrzymać wypiek lżejszy, miesza się mąkę żytnią z mąką pszenną. Owszem, chciałam upiec muffiny o nieznanym mi dotąd smaku, ale nie preferuję "zbitych" bułek, chleba, wypieków, dlatego postanowiłam dodać mąkę pszenną.
Wysmaruj blaszkę na muffiny margaryną i obsyp bułką tartą (jeśli masz i preferujesz - użyj papilotki), po czym nałóż do każdego otworu po jednej łyżce masy. Masa powinna być na tyle gęsta, aby zsuwać ją z łyżki za pomocą palca (lub drugiej łyżki). Następnie, nałóż po pół łyżeczki dżemu na środek masy w każdy z wyłożonych masą otworów.
Wreszcie rozłóż resztę masy po sam brzeg w każdym z otworów, pokrywając warstwę dżemu, w związku z czym łącząc dolną warstwę masy z górną (kładziemy dżem na środek, żeby jak najmniej wykipiało lub wcale). Zawsze rozkładam masę po sam brzeg otworu na muffiny, wcale nie na połowę ani 3/4 wysokości... jeśli jest gęsta to nie wykipi, a lubię wysokie i pękate muffinki ;-) Posyp wierzch muffin cukrem trzcinowym. Piecz w temperaturze 200°C przez 15-25 minut (piekłam je 20 minut), aż się zarumienią. Przed wyjęciem muffin, odstaw blaszkę do ostudzenia.
Jedynym niedogodnieniem pieczenia tych muffin okazało się wykipnięcie z niektórych dżemu. Jeśli użyjesz marmoladę, nie wykipi. Osiądzie na spodzie muffinki (wiem, bo piekłam kiedyś bezglutenowe z marmoladą). Najważniejsze jednak, że same muffiny są mokre w środku. Nie są ani zbite ani suche. Oczywiście charakteryzują się zupełnie innym smakiem niż muffiny z mąki pszennej. Dla mnie jest to smak lekko orzechowy? Najlepsze w dniu upieczenia. Nadają się na pierwsze lub drugie śniadanie. Moim zdaniem, nie nadają się na podwieczorek :P pewnie z powodu razowego posmaku. Zjadłam dwie na drugie śniadanie, smarując kawałki masłem oraz dżemem i konfiturą na przemian. Jak już mieszać smaki to mieszać, raz brzoskwiniowy, raz konfitura wiśniowa :-) Było dobre drugie śniadanie. Polecam fanom zdrowych, ciemnych wypieków.

czwartek, 7 października 2010

Ciastka czekoladowo-owsiane z żurawiną

Szukałam w sklepie żurawiny. Ponieważ świeżej nigdzie nie mogłam dostać, szukałam suszonej. Niestety moje małe miasto, w którym aktualnie się znajduję, ogranicza mnie. Suszonej też nie było... Ale znalazłam coś dla mnie nowego: otręby granulowane z żurawiną ;-) kupiłam otręby, masło, mąkę, gorzką czekoladę i zadowolona wróciłam do domu. I upiekłam, bazując na przepisie Marthy Stewart: czekoladowe ciastka z otrębami z żurawiną :-) Uwierzcie mi, w całym domu pachnie czekoladą... Wyszło równe 60 małych ciasteczek (a piekłam z połowy porcji)
Składniki:
  • 170 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody
  • 2 łyżki mleka
  • 2 jajka
  • 120 g masła
  • 150 g cukru (100 g białego + 50 g trzcinowego, ale możecie użyć tylko biały)
  • 1 szklanka otrąb z żurawiną
  • garść suszonej żurawiny (niestety tylko tyle miałam, dajcie więcej)
  • 100 g rozpuszczonej czekolady
  • 3 łyżki kakao
Czekoladę rozpuść z masłem z rondelku, ostudź do temperatury pokojowej. W małej misce roztrzep jajka, dodaj mleko, wymieszaj. W dużej misce wymieszaj składniki suche: mąkę, sól, cynamon, proszek do pieczenia, sodę, cukier i kakao. Dodaj wymieszane jajka z mlekiem oraz ostudzoną czekoladę z masłem. Całość miksuj na wolnych obrotach. Masa ciasta będzie bardzo gęsta, nie spływa z łyżki. Jeśli Ci się słabo łączą składniki, dodaj 1-2 łyżki masła, kontynuuj miksowanie. Na sam koniec dodaj żurawinę oraz otręby, całość wymieszaj łyżką.
Odstaw masę do lodówki na 10 minut. Nie wiem dlaczego, Marta proponuje odstawić masę na ciastka do lodówki aż na 2 godziny lub na całą noc. Moja masa była bardzo gęsta, przekopałam google w poszukiwaniu podobnego przepisu, ale nikt nie odstawiał masy na tak długo. Z tego względu, obłożyłam blaszkę papierem do pieczenia, po czym wyjęłam masę i formowałam w rękach kulki wielkości orzecha włoskiego. Układaj je w odległości ~4 cm od siebie. Każdą kulkę spłaszcz za pomocą łyżki lub opuszkiem palca. Piecz w temperaturze 180°C przez 15-20 minut.
Ciastka będą suche na zewnątrz, ale miękkie w środku, dlatego nie trzymaj ich zbyt długo w piekarniku bo je spalisz :P tak jak ja przypaliłam jedną partię, ponieważ ciągle wydawały mi się nie upieczone. Ciastka ostudź na kratce. I właśnie w trakcie studzenia troszkę twardnieją.
Ciastka są mocno czekoladowe, z baaaardzo delikatną nutą cynamonu (w sumie zależy od ciastka :P). Dużym ich plusem jest ich kruchość. Marta natomiast podała, że są ciągnące (może w tym celu odstawia masę do lodówki na noc?). Nie przepadam za ciągutami, dlatego ciesze się, że ciastka wyszły kruche. Smak żurawiny łamie gorzki smak czekolady. Żurawinę możesz zastąpić rodzynkami.

Przepis dodaję do akcji:
Wielkie Święto Żurawiny

poniedziałek, 4 października 2010

Tarta z masą śliwkową

Klasyczne ciasto śliwkowe Jamesa Martina, na które przepis znalazłam dwa tygodnie temu na BBC good food. I chociaż jest świetna (ponieważ uwielbiam śliwki, a jeszcze nie jadłam ich w takiej postaci w cieście), zmartwiło mnie, że wygląda inaczej niż ciasto Martina. A może ja źle robię shortcrust pastry? Przepis na ciasto na blaszkę o średnicy 23cm
Składniki na ciasto (spód i górę):
  • 350 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 120 g masła
  • 3 łyżki zimnej wody
  • 1 jajko
  • bułka tarta do obsypania spodu (opcjonalnie)
Masa śliwkowa:
  • 900 g śliwek
  • 140 g brązowego cukru (plus do posypania wierzchu tarty, użyłam trzcinowy)
  • 80 g białego cukru (wedle uznania)
  • 1 łyżeczka zmielonych goździków (dałam ~20 w całości)
  • 1 żółtko (do posmarowania wierzchu)
Przepis na shortcrust pastry również zaczerpnęłam z BBC. Jednak konsystencja ciasta zmusiła mnie do modyfikacji składników. Na stolnicy rozsyp mąkę, sól. Dodaj pokrojone w kostkę masło, 3 łyżki wody oraz jajko.
Na BBC proponowali wykonanie tego etapu w misce (bez jajka), stąd takie zdjęcie. Ponieważ jednak mieszanina była sucha i sypka, i ledwo co mi się kleiło, dodałam jedno jajko i zagniatałam. Dlatego proponuję Wam zagniatanie od razu na stolnicy. Z ciasta uformuj kulę i wstaw do lodówki (na conajmniej 15 minut). W między czasie przygotuj nadzienie tarty: pokrój w kostkę śliwki, po czym przełóż je do patelni i smaż razem z cukrem trzcinowym i goździkami przez około 8-10 minut. W tym czasie śliwki puszczą sok, cukier rozpuści się, a masa będzie miała konsystencję powideł ;-) Oczywiście mieszaj co jakiś czas, żeby zapobiec przypaleniu się śliwek.
Smażyłam, spróbowałam, stwierdziłam, że brakuje cukru :-) Posmakujcie w trakcie smażenia i wedle uznania dodajcie cukier, smażcie aż sie rozpuści, po czym odstawcie z ognia. Jeśli używacie goździków w całości, powinniście je w tym momencie poszukać i wyłowić :P Ponieważ mi się nie chciało, wyławiałam je w trakcie jedzenia gotowego już ciasta :-) Wracamy do ciasta: rozwałkuj na stolnicy 2/3 ciasta formując koło o średnicy większej aniżeli średnica blaszki do tarty (dzięki temu starczy na brzegi blaszki).
Wysmaruj blaszkę margaryną, obsyp bułką tartą, po czym nałóż warstwę rozwałkowanego ciasta, odkrój nadmiar brzegów. Ponakłuwaj spód ciasta widelcem, oprósz bułką tartą (wchłonie nadmiar soku ze śliwek). Przełóż na spód masę śliwkową. Rozwałkuj na stolnicy pozostałą 1/3 część ciasta formując koło o średnicy blaszki, następnie przełóż na wierzch masy śliwkowej, posklejaj dokładnie brzegi, zrób małą dziurkę na środku górnej warstwy ciasta. I przyznam się Wam, że najwidoczniej posklejałam niedokładnie, ponieważ wykipiało mi troszkę masy śliwkowej w trakcie pieczenia tarty...
Posmaruj wierzch roztrzepanym żółtkiem, posyp cukrem. Piecz w temperaturze 180°C przez około 25-30 minut, aż do złotego koloru (piekłam około 40 minut). Podawaj na ciepło lub w temperaturze pokojowej. Mi najbardziej smakuje na ciepło, i za każdym razem podgrzewam sobie kawałek w piekarniku ;-) Martin proponuje podawanie ciasta z sosem waniliowym, co pominęłam z lenistwa.
Jest to ciasto kruche, w 100 procentach tartowe, jeśli mogę je tak określić. Urzekło mnie masą śliwkową z posmakiem goździków. Z reguły zdarzało mi się spotkać ciasta z upieczonymi śliwkami, nigdy z masą niczym powidła. Jest słodkie, masa śliwkowa jest gęsta, ale jedząc kawałek ciasta -wypływa. I to jest fajne, dzięki takiemu połączeniu tarta nie jest sucha :-) Jestem przekonana, że za rok wrócę do tego przepisu. A jeśli ktoś z Was również z niego skorzysta, proszę napiszcie mi, jaki Wam wyszedł spód i góra, bo nęka mnie różnica kruchości ciasta mojego i Jamesa Martina.

sobota, 2 października 2010

Scones bananowe z żurawiną

Sobota, o ile jest wolnym dniem, jest idealna na smaczne śniadanie bez pośpiechu. Za oknem szaro i zimno... Żebyście jednak rozkoszowali się wolnym dniem i nie złapali przeziębienia, proponuję Wam słodkie bananowe scones z żurawiną. Żurawina zawiera dużo witaminy C, w związku z czym poprawia naszą odporność, walczy z miażdżycą i chorobami dróg moczowych. Tak tak, coś z naturalnej medycyny ;-) Na chłodne jesienne dni w sam raz. Przepis na scones zaczerpnęłam od Wiosanny, oryginał zaś pochodzi od Anji. Ponieważ nie miałam w domu mąki pełnoziarnistej, użyłam pszennej. Zamiast proponowanych rodzynek czy wiśni z oryginału, dałam suszoną żurawinę. I tak dzisiejszymi scones dołączam się do jesiennego Święta żurawiny :-) Mam nadzieję, że nie zakończę tej przygody na jednym przepisie. Wyszło mi 11 bananowych bułeczek z żurawiną