niedziela, 30 stycznia 2011

Murzyńskie cycki

Przepis stary jak świat. Mama mówi, że murzyńskie cycki po raz pierwszy jedliśmy na mojej lub brata komunii świętej.  Jakieś 17 lat temu. Przepis od cioci Jadzi z południa. Co najmniej od 6 lat placek ten nie gościł w naszym domu. Do wczoraj. Przepyszny placek na biszkopcie, z masą ananasową. Podaję przepis na blaszkę o wymiarach 30cm x25 cm
Biszkopt:
  • 4 jajka
  • 1 szkl. mąki tortowej
  • 1 szkl. cukru
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 szkl. maku
Masa ananasowa:
  • 1 puszka ananasów (użyłam puszki średniej wielkości o wadze 565 g z zalewą, zostawiłam 3 krążki)
  • 1 szkl. soku ananasowego z puszki
  • 1 szkl. mleka
  • 1 op. budyniu śmietankowego
  • 1 op. cukru waniliowego
  • 1 łyżka mączki ziemniaczanej
  • 200 g miękkiego dobrego masła
  • 3/4 szkl. cukru
Polewa czekoladowa:
  • 100 g masła
  • 2 łyżki cukru
  • 3 łyżeczki kakao
  • 1 jajko mocno rozmącone
Dodatkowo:
  • 1 op. małych, okrągłych biszkoptów
  • dobra wódeczka do namaczania biszkoptów
Biszkopt: wbij całe jajka do miski, miksuj na średnich obrotach, co jakiś czas dosypując cukier. Miksuj tak długo, aż masa zgęstnieje, nabierze kremowej, prawie białej konsystencji. Dodaj proszek do pieczenia, stopniowo dosypuj mąkę, stale miksując na wolnych obrotach. Na sam koniec wsyp mak. Im dłużej będziesz miksować masę biszkoptową, tym więcej nabierze pęcherzyków powietrza, a upieczony biszkopt będzie puszysty i wyrośnięty. Masę przelewamy do uprzednio wysmarowanej margaryną i obsypanej bułką tartą/mąką blaszki. Pieczemy w temperaturze 170°C z termoobiegiem przez 20-30 minut, aż ciasto zacznie odchodzić od brzegów, a sprawdzając patyczkiem - patyczek będzie suchy. Biszkopt odstawiamy do ostudzenia, zbieramy zewnętrzną skórkę ciasta.
Masa ananasowa: plasterki ananasa pokrój w drobną kostkę, odstaw. Do garnka wlej 1 szklankę soku ananasowego z zalewy, dolej 1/2 szklanki mleka, wsyp cukier waniliowy, zagotuj. W pozostałej 1/2 szklance mleka rozmieszaj budyń śmietankowy oraz 1 łyżkę mączki ziemniaczanej. Ugotuj budyń. Odstaw do ostygnięcia. W dużej misce utrzyj masło z 3/4 szkl. białego cukru, uzyskując (najlepiej) gładką masę, po czym stopniowo po łyżce dodawaj stężały, chłodny budyń. Całość stale miksuj, aż do uzyskania jednolitej masy. Na koniec dodaj pokrojony w kostkę ananas, wymieszaj łyżką.
Gotową masę rozłóż równomiernie na biszkopcie. Do miski wlej troszkę alkoholu, po czym namaczaj w nim krótko biszkopty. Mokre biszkopty ułóż na masie ananasowej, jeden obok drugiego.
Polewa: w rondelku rozpuść masło, wsyp 2 łyżki cukru oraz 3 łyżeczki dobrego kakao. Całość dokładnie wymieszaj, gotuj na małym ogniu, ale nie zagotuj. Zestaw garnuszek w ognia. Następnie, wlewaj małym strumieniem mocno rozmącone jajko, stale i szybko mieszając, aż do uzyskania jednolitej masy. Ostudzoną polewą polej biszkopty. Ciasto schładzaj w lodówce co najmniej 3-5 godzin. Smacznego!
Wysoki biszkopt o charakterystycznym makowym smaku. Masa ananasowa delikatna, z kawałkami ananasa. Do tego delikatny posmak alkoholu w biszkoptach polanych polewą czekoladową. I najwięcej radości z faktu, że domownikom i gościom. Może trochę pracochłonny, ale warto!

niedziela, 23 stycznia 2011

Pączki różane. Rozstania i powroty

"Nadchodzi taki czas, że się odchodzi tylko po to, aby powrócić".
Wiele lat temu napis ten zdobił jeden z budynków w Legnicy. Nie wiem, czy jeszcze gdzieś tam jest, ale wyrył się mocno w mojej pamięci. Ponieważ ile w tym prawdy... Ostatnio nie miałam ochoty na blogowanie. Dziś wróciłam... Wszyscy gdzieś wracamy... Zawsze...
Przepis dostałam w pracy, a po powrocie do rodzinnego miasta, do domu, usmażyłam po raz pierwszy pączki. Wyszło mi 50 małych pączków o przepysznym różanym nadzieniu. Pączki na dobry powrót do domu, do świata, który kocham. Czekam jeszcze na Ciebie...
Składniki:
  • 1 kg mąki pszennej
  • 8 żółtek
  • 3/4 szkl. cukru
  • 200 g stopionego masła
  • 1 op. cukru waniliowego
  • 80 g świeżych drożdży
  • skórka z 1 pomarańczy
  • 1 i 1/2 szkl. ciepłego mleka
  • szczypta soli
  • 3 łyżki wódki
  • marmolada różana (można użyć o innym smaku)
  • cukier puder do posypania
  • 4 kostki smalcu
W głębokim talerzu rozkruszyć drożdże, wsypać 1 łyżkę mąki, łyżeczkę cukru, po czym zalać 1/2 szkl. ciepłego mleka. Całość dokładnie wymieszać, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce. Mleko może być ciepłe/letnie, ale nie gorące (optymalna temperatura wzrostu drożdży ~30°C). Początkowo użyłam miseczki, ale ze względu na intensywny wzrost drożdży, byłam zmuszona przelać masę do głębokiego talerza. Z tego względu polecam od razu wziąć głęboki talerz lub większą miskę ;-) W końcu 80 g drożdży troszkę się napracuje ;-)
W między czasie utrzyj żółtka z cukrem oraz cukrem waniliowym na prawie białą, puszystą i kremową, gęstą masę. Masło roztop w rondelku, odstaw do ostudzenia (używamy ciepłe, lecz nie gorące).
A teraz łączymy wszystkie składniki: do dużej miski wsyp 0,5 kg mąki, dodaj szczyptę soli i startą skórkę pomarańczy, wlej wyrośnięte drożdże. Całość początkowo mieszamy łyżką, dodajemy partiami pozostałą 1 szklankę ciepłego mleka na przemian z mąką wlewamy 3 łyżki wódki. Na koniec wlewamy letnie masło. Całość mieszamy łyżką, podsypując mąką tak, aby ciasto nabrało sprężystości i zaczęło odchodzić od miski. 
Ponieważ ciasta wyszło bardzo dużo, poradziłabym przełożyć ciasto na stolnicę oraz wyrabianie rękoma, podsypując co chwilę mąką. Początkowo ciasto się klei, a wyrabiając je możecie stracić cierpliwość i trochę siły, ale na pewno dacie radę. Przyznam, że ręce bolały :D Ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. I proszę, co mi wyszło :D Po godzinie mama krzyczy z kuchni: Kasia! Ciasto sięga sufitu! :P No urosło niezwykle, że aż ubranko z ręczniczka okazało się zdecydowanie za małe.
Czas na lepienie pączków: z porcji wielkości kurzego jajka robimy kuleczki, po czym palcami wyrabiamy w nich dołeczek, w który następnie nakładamy po 1 łyżeczce marmolady. Zlepiamy brzegi niczym pierożka, po czym skręcamy jak na zdjęciu powyżej i toczymy w rękach kuleczki formując pączki. Układamy je na posypanej mąką desce, odstawiamy do wyrośnięcia na min. 15 minut.
Smażenie: w garnku rozgrzewamy tłuszcz. Polecam garnek wąski, wysoki, tak aby pączki można swobodnie zanurzać w tłuszczu. Do mocno rozgrzanego smalcu wkładamy pączki. Mi wchodziły średnio 3-4 na jedno smażenie. Smażymy na złoty kolor, z obu stron (przekładamy za pomocą np. drewnianej łyżki).
Nie trzymajcie ich za długo, żeby nie powstały wam czarnulki. Usmażone pączki łowimy łyżką cedzakową, po czym przekładamy na deskę wyścieloną papierowymi ręczniczkami. Pączule ociekną, ostygną. Na koniec posypujemy cukrem pudrem.  I mniam ;-) Wyszły pulchne, mięciutkie. A marmolada różana, moim zdaniem, nie ma sobie równej!! Projekt "Pierwsze pączki" udany ;-)
 
Może i Ty niedawno gdzieś wróciłeś? Może dopiero wyjechałeś... Kilka ostatnich lat mojego życia składa się z samych rozstań i powrotów. Najpierw studia, teraz praca. Ale uwielbiam wracać. Do mojego małego miasta, do domu przepełnionego głosami moich bliskich, zapachami z kuchni...
A kiedy wrócę tutaj z nowym pomysłem? Nie mam pojęcia. Na chwilę obecną mam pączka, zimną już herbatę i tęsknotę w sercu... 

sobota, 8 stycznia 2011

Chowder. Zupa rybna

Chowder jest przykładem kremowej, treściwej zupy rybnej. Do podstawowych składników tej zupy zaliczamy owoce morza, warzywa oraz śmietankę. Zupa jest w szczególności popularna w USA, Australii oraz Nowej Zelandii. Może być kombinacją ryb, również małż, krewetek czy nawet homarów. Dzięki przeróżnym składnikom warzywnym możemy sporządzić zupę m.in. łagodną śmietankową, ostrą z marchewkami, czy kukurydziano-ziemniaczaną. Spośród wielu przepisów na chowdera, powstał poniższy ;-) Zupka mocno rozgrzewająca, idealna na zimowe dni. Na 4 porcje
Składniki:
  • 1 kg filetów rybnych (użyłam pangi, generalnie poleca się filety z białej ryby: sola, panga, mintaj, morszczuk, dorsz)
  • 6 plasterków bekonu
  • 1 duża cebula
  • 2 łyżki posiekanej pietruszki (użyłam suszonej)
  • 0,6 l wywaru rybnego
  • liście laurowe
  • ziela angielskie
  • sól, pieprz do smaku
  • 0,4 l śmietanki kremówki 30% (można zastąpić mlekiem)
  • 1 mała puszka kukurydzy (użyłam Bonduelle, 140 g bez zalewy)
  • 1 łyżka masła
  • kilka ziemniaków (opcjonalnie)
Pokrój bekon w kostkę, następnie podsmaż na oleju. Posiekaj cebulkę, może być również w kostkę, zeszklij na patelni. Pokrój rybę w kostkę, po czym przełóż do garnka z 0,6 litra wody. Ilość wody może wydawać Ci się niewielka w porównaniu z rybą, ale uwierz mi - wystarczy. Ważne jest, aby kawałki ryby były całkowicie zanurzone w wodzie.
Całość zacznij gotować na średnim ogniu, dodając najpierw bekon oraz cebulkę, a po 15 minutach gotowania kilka liści laurowych oraz ziarenek ziela angielskiego (użyłam ich znaczną ilość, ale to z tego względu, że chyba wywietrzało tu w Gdyni eh), wsyp pietruszkę.Oczywiście intensywniejszy aromat uzyskalibyśmy dodając świeżej pietruszki. Robiąc jednak zakupy koło 22 w środę (dosyć późno przyjechaliśmy do Gdyni), nie mogliśmy jej znaleźć. Gotuj przez 30-45 minut pod uchyloną przykrywką (nie zakrywaj całością, bo wykipi). W trakcie 30 minut gotowania powstanie lekko złotawy wywar rybny, jak na lewym zdjęciu poniżej.
Po upływie wskazanego czasu dodaj 1 łyżeczkę masła, nadrabiając tym samym oczkami w wywarze oraz barwą ;-) Na samym końcu dodajemy kremówkę, stale mieszając. Kremówka powinna mieć temperaturę pokojową. Gotuj kolejne 30-45 minut pod uchyloną przykrywką, co jakiś czas mieszając. Na powierzchni zupy pojawia się charakterystyczna złotawa skórka,  jest to efekt gotowania dużej ilości kremówki, jak sądzę. Po upływie 45 minut dodaj kukurydzę, dalej gotuj. Generalnie gotujemy: 30-45 minut wywar, następnie 1 godzinę zupę, co daje nam razem 1h 45 minut gotowania.
Pod koniec gotowania zupy możecie zdjąć przykrywkę pozwalając niewielkiej części odparować i otrzymując gęstszą zupę. Chociaż mi smakowała nawet rzadsza ;-) Podajemy gorącą, posypując wierzch posiekaną pietruszką lub szczypiorkiem. Chowder jest zupą bardzo kremową. Charakteryzuje się intensywnym smakiem rybnym, przełamanym smakiem śmietankowym. Bardzo smacznym dodatkiem okazała się kukurydza. Uważamy, że w trakcie przygotowywania wywaru rybnego możnaby również dodać pokrojone w kosteczkę ziemniaki, otrzymując w ten sposób zupę bardziej treściwą. Nie mniej jednak, chowder zasmakował nam ;-)

niedziela, 2 stycznia 2011

Muffiny bananowo-kokosowe (bezglutenowe)

W domu pełno bananów i wiórków kokosowych. Zdarza się, że nasze plany często mijają się z rzeczywistością i przytrafiają nam się niespodzianki. Taką nagłą pierwszą niespodziewanką w tym roku są dzisiejsze muffinki. Inspiracją okazał się przepis ze strony The Way the cookie crumbles. Przepis ździebko zmodyfikowałam, przede wszystkim czyniąc go bezglutenowym. Ku mojemu zaskoczeniu wyszło 11 muffinek
Składniki:
  • 120 g mąki bezglutenowej (użyłam f. Schar, można zastąpić pszenną)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • szczypta soli
  • 2 banany (rozgniecione)
  • 60 g miękkiego masła
  • 60 g białego cukru 
  • 1 jajko
  • 1/2 łyżeczki wanilii (opcjonalnie)
  • 1/2 szkl. wiórków kokosowych + do posypania
W dużej misce mieszamy składniki mokre: roztrzepane jajko, wanilię, rozgniecione banany, masło (można je również rozpuścić i dodać ostudzone). W drugiej, mniejszej misce mieszamy składniki suche: mąkę, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną, cukier, szczyptę soli oraz wiórki kokosowe. Do składników mokrych wsypujemy suche, mieszamy na jednolitą masę za pomocą łyżki.
Masa powinna być dosyć gęsta. Piekarnik nastawiamy na 200°C. Blaszkę ma muffiny wykładamy papilotkami lub smarujemy margaryną i obsypujemy bułką tartą. Do każdego otworu w blaszce nakładamy taką samą ilość ciasta na 3/4 wysokości otworu.
Wierzch ciasta posypujemy wiórkami kokosowymi. Pieczemy około 20 minut, aż do zarumienienia się muffin oraz do tzw. suchego patyczka. Pięknie rosną ;-)
Studzimy na kratce.
Muffiny wyszły wyjątkowo miękkie. Po raz pierwszy piekłam muffinki bez śmietanki/maślanki/mleka i jestem mile zaskoczona, że wyszły ;-) Są mocno bananowe. W wyglądzie środek ciasta charakteryzują brązowe niteczki od bananów, gdzieniegdzie wiórki kokosowe, aczkolwiek tylko delikatnie wyczuwalne. Muszę przyznać, że muffiny wyszły z dosyć charakterystycznym smakiem ;-) I są słodkie.
I chociaż od 31 grudnia zeszłego roku miałam zamiar upiec jako pierwszy w tym roku placek rafaello, cieszę się, że zaczynam nowy rok muffinkami. Dlaczego? Bo muffiny zawsze wychodzą :-) W związku z czym działają na mnie pozytywnie, poprawiają nieziemsko mój nastrój. A że jest nastrojowo od kilku dni, dzisiaj jest wyjątkowo radośnie!
Witam Was w Nowym Roku ;-) Na ten Nowy Roczek życzę Wam smacznych i pięknych wypieków oraz przepysznych dań, i żeby pozostawały po nich same okruszki i puste talerze, i serduszka były radosne a brzuszki syte ;-)