Kupiłam z ciekawości pastę chińską "pięć smaków". Już od dawna "chodziło za mną" chińskie danie "od podstaw". Kupiliśmy kurczaka, świeże warzywa. I krok po kroku powstawała pyszna domowa chińszczyzna :) Zachęcam Was do pichcenia krok po kroku :) Przepis autorski, na 4-6 porcji
Składniki:
- 0,5 kg piersi z kurczaka
- 4 łyżeczki pasty chińskiej "pięć smaków"
- 2 łyżki pasty pomidorowej (opcjonalnie)
- 4-5 łyżek sosu sojowego
- 2 płaskie łyżki mąki kukurydzianej
- 1 łyżka winnego octu
- 30 dag fasolki szparagowej (zielonej+żółtej)
- garść grzybków mun (zalać na chwilę gorącą wodą, odcedzić, pokroić w paseczki)
- 1 papryka czerwona/pomarańczowa
- 1 papryczka chilli
- 1 czerwona cebula
- 2 marchewki
- 2 ząbki czosnku
- 450 ml bulionu warzywnego (na bazie ww. warzyw)
- pieprz i papryka w proszku do smaku
- 1/2 łyżeczki vegety (opcjonalnie)
- oliwa
Sporządzamy marynatę: 2 łyżki mąki kukurydzianej + 5 łyżek sosu sojowego + 2 łyżki pasty pomidorowej + 1 łyżka octu + 3 łyżeczki pasty chińskiej "pięć smaków". Pierś z kurczaka kroimy w cienkie paseczki/kwadraty, zalewamy marynatą, dokładnie mieszamy, odstawiamy do lodówki (polecam marynowanie mięska 1 dzień wcześniej). Marchewkę obieramy, kroimy w plasterki. Fasolkę myjemy, odkrawamy końcówki, kroimy na pół.
Marchewkę i fasolkę zalewamy 450 ml wody, po czym gotujemy na małym ogniu doprowadzając do wrzenia (10-15 minut, aż warzywka delikatnie zmiękną). W między czasie kroimy w paseczki obie papryki. Cebulę kroimy w piórka, szklimy na oliwie, dodajemy pokrojony w kostkę czosnek.
Na patelnię dokładamy zamarynowane mięsko, smażymy, stale mieszając; marynata może przywierać do dna patelni (w razie konieczności dolewamy oliwę). Do usmażonego mięsa
dodajemy warzywa: papryczki, grzybki mun oraz warzywa z bulionem. Całość mieszamy, po czym dusimy pod przykryciem przez 10 minut. Dekielek podnosimy, gotujemy kolejne ~10 minut w celu zagęszczenia sosu (część wyparuje, część wchłoną składniki).
Sos doprawiamy dodatkową łyżeczką pasty chińskiej. Osobiście doprawiłam go jeszcze pieprzem, papryką w proszku i odrobiną vegety, ponieważ początkowo wydawał mi się delikatny. Po kolejnym krótkim zagotowaniu, sos nabrał wspaniałego ostrego smaku :) Podałam na gorąco z ryżem basmati.
Jestem bardzo mile zaskoczona tym daniem. Dlaczego? Jest to moje drugie podejście do chińszczyzny, tak od początku do końca. Pierwsze, co prawda, miało kompletnie inny charakter i przyznam, że mnie nie urzekło. Z kolei to danie wyszło wspaniałe, ostre, charakterystyczne, chińskie :) Polecam pastę chińską "pięć smaków"! Łączy w sobie m.in. anyż, cynamon, goździki, imbir, cebulkę i czosnek oraz koper włoski :) Możecie ją oczywiście zastąpić chińską przyprawą "pięć smaków" w proszku. Mam nadzieję, że chociaż troszkę jestem w stanie przybliżyć Wam smak i aromat tej potrawy. Zachęcam i życzę smacznego :)
Przepis dodaję do akcji Grumków:
o jak ja lubię te smaki... :)
OdpowiedzUsuńtez nabralam ochoty na takie smaki:)
OdpowiedzUsuńcoś zdecydowanie dla mnie!
OdpowiedzUsuńpysznie i kolorowo. wakacyjnie i zdrowo.
Oo, takie dania to ja lubię:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie ten przepis! Nie ma jak domowa chinszczyzna :)
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, z przyjemnoscia nominuje cie do One Lovely Blog Awards - wiecej na http://maggiegotuje.blogspot.com/2011/07/niby-pizza-na-miekkim-spodzie-i.html :)
Mmm...wspaniałe. Boskie zdjęcia. Normalnie czuję ten zapach, jak na nie patrzę. Dziękuję za przemiłe komentarze, miód na me serce!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że też lubicie chińskie :) mniam!
OdpowiedzUsuńMaggie, dziękuję za nominację :) Kiedy rano odpaliłam bloggera, zdziwiłam się widząc taki miły komentarz :) Dziękuję raz jeszcze :*
Wydaje mi się, że sos sojowy ze zdjęcia nie jest bezglutenowy.. ;) też ostatnio zrobiliśmy z Mężem "chińszczyznę"
OdpowiedzUsuńAgnieszko, to prawda, ten sos ma w składzie jakiś dodatek mąki pszennej, niestety. Warto zastąpić go innym w przypadku ścisłej diety. Dla informacji ścisłych celiaków powinnam dodać, że pasta chińska też zawiera śladowe ilości glutenu. Szymon na szczęście nie jest na ścisłej diecie, a raczej prewencyjnej, dlatego nie obawialiśmy się z jej zakupem :)
OdpowiedzUsuń