Jestem zabiegana. Dzisiaj strasznie. Od rana w pracy, po 15 obiad, po 18 zakupy. Jaki pech: prezentów nie ma eh... Tymczasem ciasto weekendowe, czekoladowa pomarańcza :-) Mocno czekoladowe. Na blaszkę o wymiarach 30x25 cm
Składniki:
- 350 g mąki pszennej
- 190 g cukru
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki soli
- 3 jajka
- 100 g masła (rozpuszczonego i ostudzonego)
- 150 ml maślanki
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (opcjonalnie)
- 1 i 1/2 łyżeczka cynamonu
- 4 łyżki kakao
- 100 g czekolady (1 tabliczka, posiekana)
- opakowanie skórki pomarańczowej
- sok z 1 pomarańczy
- 1 kandyzowana pomarańcza (syrop do kandyzowania = 2 łyżki wody + 3/4 szkl. cukru)
- 1 op. galaretki pomarańczowej (na 250 ml wody)
Rozpuszczone i ostudzone masło utrzyj z cukrem za pomocą miksera. Dodawaj stopniowo jajka, cały czas miksując na średnich obrotach. Następnie dodawaj porcjami pozostałe składniki, rozpoczynając i kończąc na suchych, tj. zaczynamy od połowy mąki, proszku do pieczenia, sody oczyszczonej, soli, cynamonu, poprzez maślankę, sok z pomarańczy i ekstrakt waniliowy, kończąc na kakao oraz reszcie mąki. Na sam koniec dodaj posiekaną czekoladę oraz skórkę pomarańczową, wymieszaj łyżką.
Ciasto powinno być gęste, z powolutku opadającą o brzeg miski łyżką ;-) Ciasto przełóż do uprzednio wysmarowanej margaryną i obsypanej bułką tartą blaszki. Piecz w temperaturze 180°C, aż do tzw. suchego patyczka (około 40 minut).
W trakcie pieczenia ciasta przygotuj kandyzowane pomarańcze: pokrój pomarańcze w cienkie plasterki, po czym mocz je w przygotowanym, gorącym syropie cukrowym. Przyznam szczerze, że kandyzowałam owoc po raz pierwszy i chyba za krótko je moczyłam, ponieważ skórka pozostała dosyć twarda. Zatem 2-3 minuty moczenia to stanowczo za mało ;-) Potrzymajcie dłużej, następnie przełóżcie na talerz aby spłynął nadmiar cukru.
Przygotuj galaretkę na 250 ml wody oraz reszty syropu cukrowego. Rozłóż pomarańcze na ostudzonym cieście, po czym zalej je niemal stężałą galaretką (nakładałam ją łyżką). W ten sposób owoce nie wyschną, nie stracą barwy a galaretka podkreśli pomarańczowy smak ciasta.
Ciasto wyszło dosyć wysokie, za wysokie. Dlatego następnym razem użyję mniej mąki ;-) Nie da się ukryć, jest czekoladowe. Gdzieniegdzie natrafiamy na kawałki czekolady oraz skórki kandyzowanej. Sam wierzch ciasta podpatrzyłam w książce u Pierra Herme ;-) Ciasto wygląda atrakcyjnie, jeśli można tak stwierdzić o cieście :P Jest bardziej zbite niż pulchne, w związku z tym jest ciężkie. Ale co kto woli... ja wolę puchatki :P nie mniej jednak, dodaję to ciasto do moich tworów czekoladowych. A ponieważ ciemne ciasta i pomarańcze kojarzą mi się ze Świętami, dodaję je również do moich tworów świątecznych ;-)
czekolada i pomarancza pasuja do siebie i to bardzo:) ciacho rewelacja:)
OdpowiedzUsuńDla mnie pyszne!A czekolada z pomarańczą bardzo się kochają.
OdpowiedzUsuńOch, czekolada z pomarańczą to para idealna, i taka świętami pachnąca:) Częstuję się kawałeczkiem!
OdpowiedzUsuńaż zgłodniałam przez te pyszności :)
OdpowiedzUsuńTo jest za krótko, pomarańcze gotuje się w cukrowym syropie 1,5-2h. O:
OdpowiedzUsuńoo dziękuje Anonimowemu komentatorowi za informacje ;-) skorzystam z dobrej rady w przyszłości! ;-)
OdpowiedzUsuń