piątek, 31 grudnia 2010

Likier kajmakowy. Sylwester

Dzisiaj z uwagi na kończący się stary rok, witam rok nowy słodkim, karmelowym likierem. Po prostu przepyszny! Przepis otrzymałam dzisiaj w pracy, za który bardzo dziękuję.

środa, 29 grudnia 2010

Ryba po grecku. Na Święta i po Świętach...

Nazwa ryby po grecku zastanawia, a jej podawanie budzi pewne kontrowersje. Można ją bowiem podać na zimno bądź ciepło. Pan Kuroń pisze "Jeżeli dusimy ją [rybkę] razem z warzywami, to jest to wariant na gorąco, podawany jako danie obiadowe". U nas jest zawsze na ciepło. Podaję maminy przepis na 10-12 porcji lub więcej
Składniki:
  • 1,5 kg ryby w filetach (dorszcz, morszczuk, mintaj) 
  • mąka bezglutenowa
  • 2-4 jajka
  • bezglutenowa bułka tarta do smażenia filetów
  • około 1,5 kg marchwi
  • 2 cebule
  • 1 korzeń pietruszki
  • 1/4 szt. selera
  • 1-2 litrów zagotowanej wody do zalania warzyw
  • 1 łyżka oleju
  • garść ziela angielskiego
  • kilka sztuk liści laurowych
  • 2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1 łyżka oleju
  • 1 słoik koncentratu pomidorowego 190 g
  • sól ipieprz do smaku
Obierz warzywa, zetrzyj na tarce o dużych oczkach (również cebulę). Warzywa przełóż do głębokiego garnka, zalej gorącą wodą, dodaj ziela angielskie, liście laurowe, sól, 1 łyżkę oleju.
Całość gotuj 10-15 minut na średnim ogniu, aż warzywa zmiękną. Dodaj 1 słoik koncentratu pomidorowego, wymieszaj. Dopraw solą, pieprzem, gałką muszkatołową. Całość zagotuj, po czym lekko oprósz mąką w celu zgęstnienia zalewy. Odstaw.
Przygotowanie filetów: rybę pokrój w kostkę lub prostokąty, oprósz solą oraz pieprzem. Następnie każdy kawałek obtocz w mące, po czym w rozmąconych jajkach, i na koniec w bułce tartej.
Przygotowane filety smaż na rozgrzanym oleju na złoty kolor, odstaw. W głębokim naczyniu ułóż warstwami zalewę marchewkową, usmażone filety, ponownie zalewę. Przechowuj w lodówce. Smacznego!
Smak samej ryby zależy oczywiście od rodzaju filetów, jakie kupicie. Morszczuk będzie bardziej intensywny od soli, chociaż osobiście uważam, że dorszcz będzie smaczniejszy zarówno od soli, jak i morszczuka i mintaja. Zalewa miękka, porządnie doprawiona. Ostrożnie nakładajcie porcje na talerze, aby kawałki ryby nie rozpadły się. Na ciepło, czy zimno, taka ryba na Święta Bożego Narodzenia musi być!

sobota, 25 grudnia 2010

Słodkie śledzie z rodzynkami. Wigilia

Cały rok czekasz na ten jeden Wieczór, na te Święta... Kilka dni przed krzątasz się po kuchni, sprzątasz, układasz... Dwanaście postnych potraw, opłatek, życzenia, uściski, wzruszenie... Śledzia nie może zabraknąć!
Składniki:
  • 1 kg płatów śledziowych w oleju (użyłam 4 opakowania f. Lisner)
  • 4 średnie cebule
  • 1/2 szkl. oleju
  • 1 słoik koncentratu pomidorowego 190 g
  • 8-10 łyżek płynnego miodu
  • 4 garści rodzynek luksusowych/sułtańskich (ilość wedle uznania)
  • 4-6 szt. liści laurowych
  • garść ziarenek ziela angielskiego
  • sok z połowy cytryny
Posiekaj cebulę w piórka. Wlej olej na patelnię, po czym jeszcze do zimnego oleju dodaj posiekaną cebulkę, smaż do miękkości. Następnie dodaj słoik koncentratu pomidorowego, dokładnie wymieszaj. Dodaj liście laurowe oraz ziela angielskie, wlej miód, na koniec wsyp rodzynki. Całość wymieszaj, smaż około 5 minut, stale mieszając. Odstaw do ostudzenia.
Do ostudzonego sosu dodaj sok z połowy cytryny. Wylej (do zlewu) olej z każdego opakowania ze śledziami. Płaty śledziowe pokrój w szerokie prostokąty, po czym zalej ostudzonym sosem miodowo-pomidorowym, wymieszaj. Przyrządzone śledzie przechowuj w lodówce. Po kilku godzinach od przygotowania przechodzą słodkim smakiem.
Nie ukrywam, że są najlepsze na drugi dzień. Przygotowałyśmy je z mamą dzień przed Wieczerzą. Aczkolwiek zjadłam je dopiero dzisiaj, w Pierwsze Święto. Były pyszne!
Jak zauważyliście, nie dodajemy ani soli, ani pieprzu. Śledzie w zalewie są słone. W tym przypadku słony smak śledzia został "złamany" słodyczą miodu z nutką pomidorów i rodzynek. Tak przyrządzone śledzie długo zachowują świeżość. Przechowujemy je w zamkniętych słoikach, w lodówce. Polecam nie tylko na Wigilię.
Jak wyglądała Wasza Wigilia? Nawet nie pytam o prezenty bo pewnie wszyscy byliście grzeczni w tym roku i każdy ktoś dostał :P Ja między innymi dostałam Aniołka :-) Z czego bardzo się cieszę, ponieważ od kilku już lat kolekcjonuję Anioły... A już dawno nikt mi żadnego nie dał, aż do Wigilii.
Pamiętajcie jednak... Cała ta "oprawa" Świąt jest ważna... Barszcz czy też grzybowa, karp i pstrąg, biały obrus, choinka, sernik, pierniczki, nawet śledź :D Wszystko to jest bardzo ważne. Dodatkowo obecność bliskich, radość w oczach, ciepłe dłonie. Jest jeszcze coś, a raczej Ktoś - Chrystus. W te Święta obchodzimy Jego kolejne urodziny... Już 2010te ;-)

środa, 22 grudnia 2010

Pierniczki Całuski

Przepis na pierniki dostałam bardzo dawno temu od mojej przyjaciółki z lat dziecięcych. Patrzę na tę kartkę z przepisem pisanym moją dziecięcą ręką i myślę... Kiedyś miałam czytelniejsze pismo hehe :P Przepis trochę urozmaiciłam o brązowy cukier, więcej przypraw i kakao. Korzystam z niego również piekąc pierniki bezglutenowe.
Składniki:
  • 520-550 g mąki pszennej
  • 3 łyżki masła
  • 2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
  • 85 g cukru białego
  • 85 g cukru trzcinowego (można dać 190 g białego)
  • 2 całe jajka
  • 150 ml miodu
  • 3 płaskie łyżki przyprawy do piernika
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • 2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 2-3 łyżeczki kakao (wedle uznania)
Zagotuj w rondelku miód z przyprawami korzennymi, cynamonem oraz gałką muszkatołową (można również dodać goździki w proszku, ja niestety nie mogę u siebie ich dostać heh moje małe miastko eh), ostudź. Na stolnicy rozsyp mąkę, cukier, dodaj sodę oczyszczoną, uformuj dołek. Wbij 2 jajka, dodaj 3 łyżki masła. Na sam koniec wlej ostudzony miód z przyprawami, możesz również dodać kakao. Pierwszy raz dodawałam kakao, a to po to, żeby pierniczki nabrały ciemniejszego koloru. Całość zagnieć w jedną kulkę, na jednolitą masę.
W przypadku ciasta kruchego raz dwa i jest zagniecione. W przypadku ciasta na pierniczki zaś zagniatam, zagniatam i końca nie widać :D Wszystko sypkie, uciekające przez palce, ale uda się. Trochę siły i cierpliwości. Pobieraj część ciasta, wałkuj na grubość ~0,5 cm, po czym wykrawaj pierniczki. Ta fucha przypadła Szymonowi :P Dlaczego?  

Jakiś czas temu zamawiałam z "Ale dobre" foremki do pierniczków...
Kasia: Szymon, wezmę te duże foremki co? A te małe? Jak myślisz? - (tylko kto je będzie wykrawał takie nypki... - myślę)
Szymon: no pewnie, że te małe! Takie na jeden kęs :-) A ile można ich później zjeść :D
Kasia: hm no to będziesz wykrawał! :P
...
Tydzień później dotarły foremki. Dobre dwa tygodnie później, czytaj 2 dni temu, pieczemy pierniczki ;-) Nic więc dziwnego, że wykrawa Szymuś :D A jak on wałkował ciasto... Rety, z jakim namaszczeniem! hehehe ;-) Byście to widzieli oj oj ;-)
Wracając do przepisu, pierniczki przekładamy na formę wyłożoną papierem i obsypaną mąką. Pieczemy w temperaturze 180°C przez 5-7 minut. Po ostudzeniu lukrujemy wedle uznania. Lukrowałam następnego dnia, czyli wczoraj. I w tej chwili składam wielkie ukłony wszystkim tym, którzy poświęcają swój czas na ozdabianie ciastek, pierników etc. Podziwiam i gratuluję talentu. Jak patrzę na ciastka niektórych z was, to dech zapiera. Nie mając jednak ani narzędzi (nawet strzykawki nie było w domu! Ale zła chodziłam!), ani talentu, poszły w ruch łyżeczka, nóż i wykałaczki. Oj bolały plecy...
A na sam koniec już miałam dosyć pierników, w związku z czym część została polana lukrem i posypana posypką. I uwierzcie mi, byłam taaaka szczęśliwa, kiedy wreszcie wyszłam z kuchni :P Na jakiś czas mam dosyć ozdabiania pierników.
Wyszły piernikowe of koz :-)
Jak przechowujecie pierniki?
Ja trzymam w puszce, ale coś mi się z lukrem nieciekawego dzieje :/ I to mnie smuci, bo dzisiaj już pojawiły się tyci dziurki w lukrze, i trochę zmienia się nasycenie barwy lukru. Hm...

Przepis dodaję do akcji:

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Czekoladowa pomarańcza

Jestem zabiegana. Dzisiaj strasznie. Od rana w pracy, po 15 obiad, po 18 zakupy. Jaki pech: prezentów nie ma eh... Tymczasem ciasto weekendowe, czekoladowa pomarańcza :-) Mocno czekoladowe. Na blaszkę o wymiarach 30x25 cm

niedziela, 5 grudnia 2010

Piernik gwiazdkowy

Myślałam, że będę długo poszukiwać dobrego przepisu na piernik. Chyba każdy potwierdzi, że najlepsze są przepisy sprawdzone. A jeszcze lepiej, gdy sprawdzone są przez bliskich z pozytywną oceną. I tak się miło zdarzyło, że wczoraj dostałam przepis na piernik od mojej przyszłej Teściowej ;-) Zmniejszając proporcje o połowę, upiekłam pierniczek, nęcący domowników zapachem i smakiem. Zrobiło się świątecznie ;-) Na blaszkę o wymiarach 30x25 cm
Składniki:
  • 350 g mąki pszennej
  • 100 g cukru 
  • 200 g płynnego miodu
  • 2 całe jajka
  • 1 płaska łyżka sody oczyszczonej
  • 2 łyżki stołowe miękkiego masła
  • 250 ml śmietanki ukwaszonej 18%
  • 2 łyżki kakao
  • 1 opakowanie przyprawy do piernika (użyłam f. Prymat 20g)
  • 1-2 łyżeczki cynamonu
  • 1 łyżeczka gałki muszkatołowej
  • żurawina z aromatem pomarańczowym/rodzynki (opcjonalnie, ilość wg uznania)
  • gęsty lukier cytrynowy = cukier puder+sok z cytryny+woda
W dużej misce utrzyj jajka z cukrem. Następnie... Mogłabym napisać: wrzuć wszystko i zmiksuj. Ponieważ dodawałam "jak leci" :P Szklankę mąki, 100 ml śmietanki, miód, sodę i kakao, masło... Całość miksuj na średnich obrotach. Wreszcie wsyp pozostałą ilość mąki oraz dodaj śmietankę i przyprawę do piernika, stale miksując. Osobiście dodałam jeszcze cynamon i gałkę muszkatołową w celu podkreślenia korzennego smaku ciasta.
Na sam koniec możesz dodać rodzynki i/lub żurawinę, przy czym całość wymieszaj łyżką. Polecam Wam żurawinę z posmakiem pomarańczowym ;-) Jest pyszna! Ciasto powinno być gęste (gęstości murzynka). Wylej ciasto na wysmarowaną uprzednio margaryną i obsypaną bułką tartą blaszkę. Piecz w temperaturze 180°C przez 30-40 minut, lub aż do tzw. "suchego patyczka".
Po ostudzeniu ciasta przygotuj gęsty lukier (przygotowałam "na oko"): wsyp do miseczki kilka łyżek cukru pudru, dolej 1-2 łyżki wody oraz troszkę soku z cytryny; całość dokładnie wymieszaj. Gęstość lukru = ledwo spływa z łyżki. Polukruj i udekoruj ciasto wedle uznania. Mój piernik zdobią dzisiaj gwiazdki z żurawiną ;-) Stąd nazwa "Piernik Gwiazdkowy".
Ciasto bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Pięknie wyrosło, pięknie pachnie, bardzo dobrze smakuje. Wędrówka smaku: rozpoczynając od lukrowej cytrynowej gwiazdki, poprzez miodowo-korzenny smak ciasta, kończąc na słodkiej, pomarańczowej żurawinie ;-) Zapaliłam świeczkę, wypiłam łyk ciepłej herbaty, zajadałam się ciastem... i uśmiechałam się :-)
Dzisiaj obudziły się we mnie uczucia tęsknoty za Świętami... Jak również uczucia radości: po pierwsze - że Boże Narodzenie już niedługo, po drugie - że już dzisiaj, przez minutkę, czułam te nadchodzące Święta...
Ps. Jak tam Wasze postanowienia adwentowe? Wytrwałam pierwszy tydzień bez czekolady :D 

Przepis dodaję do akcji:

niedziela, 28 listopada 2010

Muffiny z karmelizowanymi jabłkami

Tak, miało być coś specjalnego. I było. Jeśli jeszcze kiedyś skuszę się na taką męczarnię jak w sobotę, to poinformuję Was o tym "cudzie bezglutenowym". Byłam za nerwowa piekąc sobotni placek. Wyszedł słodki. Ale nie spełnił moich oczekiwań... Tymczasem dzisiaj, na poprawę nastroju i z wielką nadzieją, że na pewno wyjdą dobre - muffiny. Z jabłkami i cynamonem - bo trwa jeszcze jesień. Posypane cukrem pudrem - bo spadł śnieg ;-) Także dzisiaj - muffiny jabłkowe ośnieżone cukrem pudrem :D Podaję przepis na 12 muffinek
Składniki:
  • 250 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 170 g białego cukru + do posypania muffin
  • 120 ml oleju
  • 200 ml śmietanki ukwaszonej 18%
  • 1 łyżka miodu
  • 4 żółtka (mogą być 2 całe jajka, ponieważ jednak miałam "luzem" żółtka-użyłam je)
  • 30 g cukru trzcinowego (do skarmelizowania jabłek, może być biały)
  • 1 łyżka cynamonu (do skarmelizowania jabłek)
  • 1 łyżka masła
  • 2 jabłka
W jednej, mniejszej misce wymieszaj składniki suche, tj. mąkę, biały cukier, proszek do pieczenia, sól. W większej misce roztrzep jajka (ja użyłam żółtka...no bo były w lodówce :D na szczęście z samych żółtek, ale za to większej ilości śmietanki, muffiny też wychodzą), dodaj olej, łyżkę miodu, 200 ml śmietanki jeśli używasz żółtka (jeśli użyjesz 2 całe jajka, to w zupełności wystarczy 140 ml kwaśnej śmietanki). Do składników mokrych dodaj suche, całość dokładnie wymieszaj. Masa na muffiny powinna być bardzo gęsta, w której łyżka stoi na baczność :D
Obierz jabłka, wykrój gniazda nasienne, pokrój w kostkę. Na patelnię włóż masło, pokrojone w kostkę jabłka, posyp 2 łyżkami cukru trzcinowego oraz 1 łyżeczką cynamonu. Całość smaż na średnim ogniu, aż jabłuszka zmiękną, skarmelizują się pozostawiając jednak nadal w swoim kształcie (nie smaż ich za długo, żeby nie otrzymać "ciapki"). Wysmaruj otwory blaszki masłem (lub margaryną), obsyp każdy bułką tartą. Następnie, do każdego otworu nakładaj ciasto za pomocą łyżki (ciasto powinno być na tyle gęste, abyś zsuwać je za pomocą drugiej łyżki lub palca); nałóż ciasta do 3/4 wysokości każdego otworu na muffinki. Na ciasto rozłóż skarmelizowane jabłka.
Możesz je delikatnie zanurzać w cieście, ale nadal większą ich część pozostaw na wierzchu po czym posyp każdą przyszłą babeczkę szczyptą cukru (białego lub brązowego, bez znaczenia). Piecz w temperaturze 200°C przez 20-30 minut, aż muffinki zarumienią się (piekłam 30 minut). Po ostygnięciu, posyp muffiny cukrem pudrem. Pierwszy raz trzymałam muffinki tak długo w piekarniku. Przeważnie wystarczyło 20 minut na nabranie złotego koloru, a tymczasem dzisiaj taka niespodzianka. Obawiałam się nawet, że mogę je spalić :D Na szczęście nic takiego się nie stało i wreszcie po upływie pół godziny wyjęłam je z pieca.
Odczekałam kilka minut, wyjęłam je na deskę... Wreszcie posypałam cukrem pudrem i spróbowałam jeszcze ciepłą :P Muffin miękki i słodki. Ale nie za słodki, taki w sam raz. Jabłuszka miękkie, z nutką cynamonu. Wyszły bardzo dobre :-) Co mnie cieszy... Muffiny jabłkowe jeszcze tak jesiennie, a tymczasem za oknem spadł śnieg i zima coraz bliżej... Ah! Już wiem, dlaczego piekłam je tak długo! Zimnooo im było :P hehehe A tak poważnie, czy u Was też robi się mroźno? I coraz zimniej?  
A dzisiaj pierwsza niedziela Adwentu... Jak tam Wasze postanowienia? A moje? Hm... Jeśli się z Wami nimi podzielę, będę miała motywację, żeby je dotrzymać. Bo z tym dotrzymywaniem to trudna sprawa ;-)
To może tak po cichu, po kryjomu... Tylko nie myślcie o mnie źle. Przecież każdy z Nas ma jakieś wady, prawda? A ja nigdy nie ukrywałam, ideałem nie jestem.
Kasiowe postanowienia Adwentowe:
1) być mniej złośliwym (bo gdyby płacono za każdą złośliwość, byłabym najbogatszym człowiekiem na świecie :D
2) nabrać więcej pokory (bo przecież nie wszystko mi się należy, a "ideał jest tylko jeden")
3) uśmiechać się częściej (bo dziadki ciągle mi to powtarzają)
4) mieć nadzieję (bo granica między moim realizmem a pesymizmem jest bardzo wąska)
5) czekoladę jeść tylko od święta (bo to poprawi stan mojej skóry i wagę ;-)
6) uwierzyć, że wytrzymam przez 4 tygodnie :D
A Wy? Co dzisiaj postanowiliście? ;-)

niedziela, 21 listopada 2010

Skrzydełka słodko-pikantne

Czuję, że zaniedbuję swój blog i muszę się z tego wytłumaczyć... Jestem w Bydgoszczy, gdzie kuchenka nadal nie działa ze względu na zepsutą elektrykę w kuchni. Ale co gorsze... Nie wzięłam aparatu, a przyjechałam na 2 tygodnie!! Tak, żałuję. Poza tym, jakaś apatia. Moja apatia = szara, zimna jesień. Mój nowy, zaległy post: skrzydełka tao tao ;-) Przepis maminy.
Składniki:
  • 2 kg skrzydełek z kurczaka (mieliśmy tyle ze względu na gości...)
  • bazylia
  • tymianek
  • oregano
  • kilka ząbków czosnku (daliśmy z 4-5)
  • 2 sosy słodko-pikantne chili Tao Tao
  • 3-4 łyżki miodu + 2 łyżki wody
Niech Was nie przerazi ilość skrzydełek :D Tydzień temu mieliśmy gości, pamiętacie? Była drożdżówka. A na kolację były między innymi skrzydełka w pikantnym sosie. Stąd ich tak wiele... Ale nie tylko. Skrzydełka same w sobie mają zdecydowanie mniej mięsa niż chyba każda inna część kurczaka. Ale są dobre. I można, a nawet trzeba zjeść ich więcej ;-) Że tak to ujmę: radość z jedzenia :P
Po pierwsze: umyj skrzydełka pod letnią, bieżącą wodą. Po drugie: składanie. Kiedy mama pokazała mi po raz pierwszy, jak złożyć jedno, wzięłam drugie i patrzyłam bezradnie. "Nie połam im kości!" - usłyszałam. No ale komu? :D Przecież to już skrzydełka! Dobrze, że nie jestem wegetarianką i że nie robię awantur na temat wszystkiego, co niegdyś gdakało, kwiczało, robiło kuku ryku! Nie mam nic przeciwko wegetarianom of koz, a wegan to podziwiam, ale sama nie wyobrażam sobie życia bez mięsa, mleka, jajek etc. Tak ten świat został poukładany, taki mamy łańcuch życiowy i ja się mu nie opieram.
Wracając do skrzydełek, spójrzcie na zdjęcie powyżej. W jednej ręce trzymasz skrzydełko w miejscu części łopatki tworzącej literkę "v", drugą delikatnie (!), nie mniej na siłę, wyginasz dolną część skrzydełka zakładając koniec skrzydła na część łopatki. Rety! Jak ja mam to wytłumaczyć :-) Spróbujcie sami heh To trzeba po prostu zrobić :D
Wszystkie skrzydełka smażymy w niewielkiej ilości oleju (2 łyżki) na patelni, rumieniąc je z każdej strony. Uwaga: olej okropnie pryszcze. Przynajmniej mój pryskał. Wyłóż blaszkę folią spożywczą, przełóż na nią skrzydełka. Obierz i pokrój ząbki czosnku, po czym rozłóż je na skrzydełkach. Posyp skrzydełka przyprawami: oregano, tymiankiem, bazylią. Na całość rozlej jedno opakowanie pikantnego sosu chili Tao Tao oraz mieszaninę miodową. Piecz skrzydełka w temperaturze 180°C przez 15-20 minut do miękkości, po czym obróć je na drugą stronę i zapiekaj kolejne 15 minut. W tym czasie skrzydełka zarumienią się. Przed podaniem polej skrzydełka drugim opakowaniem sosu chili.
Skrzydełka oczywiście jadłam palcami. Na początku trochę niechętnie, ale po pewnym czasie zrozumiałam, że tak jest wygodniej. Są miękkie, to fakt. Ale co ważniejsze nabierają pikanterii przełamanej słodkością. Dla tych, którzy nie lubią "bawić się" jedząc skrzydełka (bo trochę jest z tym zabawy, żeby dobrze je oskubać) polecam pałki kurczaka przyrządzone z tym sosem i przyprawami ;-) Możesz również dodać kolorową, pokrojoną w paseczki paprykę. Na obiad podawaliśmy z ryżem.
Ps. Czuję głód. Głód pieczenia. A przede mną jeszcze tydzień w Bydgoszczy. Nie mniej jednak, w trakcie którego poszukam czegoś specjalnego na weekend i upieczemy ;-) Już nie mogę się doczekać...

niedziela, 14 listopada 2010

Drożdżówka z brzoskwiniami i kruszonką migdałową

Wczoraj mieliśmy gości. Po x czasu spotkaliśmy się z moją Chrzestną i jej Rodzinką. Postawiłam na domową drożdżówę :) Przepis na spód drożdżówki zaczerpnęłam od Nigelli z "Nigella gryzie". Dodałam budyń, żeby nie była zbyt sucha, na to brzoskwinie i migdałową kruszonkę. Na blaszkę o wymiarach 30cm x25 cm
Składniki:
  • 350-400 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 50 g cukru
  • pół opakowania drożdży instant (3 g)
  • 2 jajka
  • 1/2 łyżeczka ekstraktu z wanilii (lub 1 łyżeczka cukru waniliowego, opcjonalnie)
  • 125 ml letniego mleka
  • 50 g miękkiego masła
  • 1 duża puszka brzoskwini
  • 1 budyń waniliowy (plus kilka łyżek syropu brzoskwiniowego)
  • 350 ml mleka do sporządzenia budyniu
  • 170 g kruszonki migdałowej (kliknij po przepis)
Na stolnicy rozsyp 350 g mąki pszennej, tworząc dołek. Dodaj sól, cukier, drożdże, pokrojone w kostkę masło. W dołek wbij dwa całe jajka oraz dodaj ekstrakt z wanilii (lub cukier waniliowy), wlej 1/3 ze 125 ml ciepłego mleka (podgrzałam w garnuszku). Całość szybko ugnieć, dolewając co jakiś czas resztę mleka oraz dodając pozostałe 50 g mąki.
Ciasto będzie gotowe, gdy przestanie lepić się do rąk, będzie sprężyste, jednolite. Uformuj z ciasta kulę, przełóż do miski. Przykryj ciasto folią spożywczą, po czy odstaw w ciepłe miejsce, aż ciasto podwoi swoją objętość (około godzinki w cieple, ja przeważnie stawiam koło kuchenki i ślicznie rośnie ;-) Ciasto możesz również przygotować jeden dzień wcześniej i wstawić do lodówki, żeby spokojnie wyrosło. Uderz w ciasto pięścią (pozbywamy się powietrza).
Następnie, wyłóż ciastem foremkę, uprzednio wysmarowaną margaryną i obsypaną bułką tartą. Spokojnie rozciągaj ciasto wzdłuż i wszerz foremki, aż pokryjesz nim całą powierzchnię. Przygotowaną foremkę z ciastem odstaw, pozwalając ciastu "odpocząć". W między czasie przygotuj masę budyniową: ugotuj budyń waniliowy na 350 ml mleka plus kilka łyżek syropu brzoskwiniowego. Otrzymany budyń ostudź. Pokrój brzoskwinie w kostkę (przyznam, że została mi bodaj 1 połówka brzoskwini, której nie dodałam do ciasta ;-)
Przygotuj kruszonkę migdałową (przepis znajdziesz na moim blogu -klik- przygotuj połowę porcji tj. 170 g), wstaw do lodówki. W trakcie przygotowywania składników drożdżówki, ciasto ponownie delikatnie wyrośnie w foremce. Rozłóż ostudzony budyń na powierzchni ciasta. Rozsyp na nim kawałki brzoskwini. Wierzch ciasta posyp kruszonką migdałową.
Czas i temperatura pieczenia: pierwsze 15 minut piecz w temperaturze 200°C. Po upływie 15 minut zmniejsz temperaturę do 180°C i piecz kolejne 20 minut, aż brzegi drożdżówki się zarumienią, a po sprawdzeniu patyczkiem - patyczek będzie suchy.
Nie ulega wątpliwości, że drożdżówka najlepiej smakuje jeszcze delikatnie ciepła ;-) Jest wtedy baardzo miękka i puchata. Sądzę, że budyń urozmaica nie tyle jej smak, ile sprawia, że nie jest sucha. Z jednej strony, cieszy mnie fakt, że tak ładnie wyrosła. Z drugiej strony uważam, że ilość budyniu na tak wysokie ciacho jest niewystarczająca, bo i tak czujemy więcej ciasta, aniżeli dodatków. Dlatego następnym razem chyba skorzystam z większej blaszki. Sama drożdżówka nie posiada posmaku drożdży. W ogóle, jest to mój pierwszy wypiek na bazie drożdży sypkich :-) Generalnie, jestem zadowolona z wypieku. Chociaż, ciągle szukam przepisu na drożdżówkę, która utrzyma świeżość i miękkość do kilku dni po upieczeniu. Może ktoś z Was ma taki przepis? Chętnie skorzystam :P
Ps. W tajemnicy, po cichu, napiszę Wam, że nastawiłam dziś z moim Padre winko na bazie Naszych, szlachetnych drożdży Steinberg z Pracowni ;-) Zobaczymy, co z tego wyniknie...

czwartek, 11 listopada 2010

Regan

Tak, wiem. Dzisiaj św. Marcina. Ale rogali nie będzie. Z braku czasu. Do domu rodzinnego wróciłam wczoraj późnym wieczorem (mam wolne do końca tygodnia, jupi!). Nie miałam ani siły, ani chęci na przygotowywanie ciasta na rogaliki, które miało chłodzić się przez noc w lodówce. A marcepanu i maku nikt w domu nie lubi. W związku z czym nie było problemu :P Rogali nie ma. Chociaż radują się moje oczy widząc Wasze rogaliki upieczone specjalnie na ten dzień. Może kiedyś... A dzisiaj: REGAN. Na blaszkę o wymiarach 30cm x25 cm
Składniki:
  • 290 g cukru
  • 3 całe jajka
  • 120 ml oleju
  • 320 g mąki pszennej
  • 2 garści łupanych orzechów włoskich (ubiłam wałkiem na drobno ;-)
  • 2 garści rodzynek (pokroiłam na drobniejsze)
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • 3 łyżki kakao
  • 3 jabłka
Utrzyj cukier z jajkami, dolej olej. Wsyp 1 szklankę mąki, rodzynki, zmiksuj. Dosyp orzechy, sodę, cynamon, kakao, drugą szklankę mąki. Ciasto nabierze gęstości. Pod koniec dodaj pozostałe 0.5 szklanki mąki, miksuj, ciasto będzie bardzo gęste.
Obierz jabłka, usuń gniazda nasienne, pokrój w kostkę, po czym dodaj do ciasta - całość wymieszaj łyżką. Ciasto będzie baaardzo gęste, nie spływa z łyżki.Przełóż ciasto łyżką do uprzednio wysmarowanej margaryną i obsypanej bułką tartą blaszki. Piecz w temperaturze 180°C przez ~45 minut (aż do tzw. suchego patyczka). Ostudzone ciasto posyp cukrem pudrem.
Regan... Pyszne ciasto kakaowo-orzechowe z jabłkami. Uwielbiam regana. Ciasto jest bardzo miękkie, wręcz mokre od jabłek. Nawet następnego dnia :-) Przepis gości u nas prawie od roku (dostałam od koleżanki ze studiów), nie mniej zmieniłam proporcje składników, wśród bakalii znajdują się tylko rodzynki i orzechy. Możesz oczywiście dodać różne orzechy, posiekane migdały, może owoce kandyzowane? Ciasto koniecznie posyp cukrem pudrem :-) Jest słodkie, jabłka są miękkie. Moim zdaniem, bardzo dobre na chłodne jesienne popołudnia.
Ps. Wychodzi pyszne również z mąki bezglutenowej :-)

niedziela, 7 listopada 2010

Roladki schabowe w boczku

Lubię tradycyjne schabowe. Ale warto czasem zrobić ze schabu coś innego. Co powiecie na roladki? Zawsze dusiliśmy zawijaski z warzywami w brytwance lub zapiekaliśmy w sosie, w piekarniku. Dzisiaj zostały obsmażone w boczku, następnie gotowane w sosie pomidorowym. Boczek okazał się bardzo dobrym rozwiązaniem suchości schabu ;-) Dzięki temu roladki są miękkie. Wyszło dokładnie 14 roladek.
Składniki na roladki:
  • 70 dag mięsa schabowego bez kości (8 kotletów)
  • 2 duże ogórki chilli
  • 300-500 g żółtego sera pokrojonego w prostokąty
  • 14 plastrów boczku wędzonego
  • czosnek w proszku
  • sól i pieprz
Sos pomidorowy:
  • 1 puszka pomidorów (użyłam f. Dawtona)
  • 1 cebula
  • 2 łyżeczki ketchupu (użyłam pikantny)
  • 2 posiekane ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka tymianku
  • 1 łyżeczka bazylii
  • 1 łyżeczka oregano
  • 3 łyżki miodu
  • 120 ml wody
  • sól i pieprz do smaku
Pokrój schab w plastry o grubości ~1 cm, rozbij mocno tłuczkiem (ostrożnie, żeby nie przerwać mięsa). Ogórki oraz ser pokrój w paski o długości ~3-4 cm. Rozbity kawałek mięsa (jeśli jest duży) podziel na pół, posyp solą, pieprzem oraz czosnkiem z obu stron.
Następnie, na jednym z węższych brzegów rozbitego mięsa nałóż kawałek ogórka oraz serka (dawałam po 2 kawałki sera i ogórka), po czym zacznij zwijać roladkę, równocześnie zawijając brzegi dłuższego boku do środka (zapobiegamy ucieczce roztopionego w trakcie smażenia sera ;-)
Każdą zwiniętą roladkę owijamy następnie plastrem boczku, po czym spinamy wykałaczką. Smażymy roladki w oleju na rozgrzanej patelni, na średnim ogniu. W tym czasie mięso puści sok, boczek zarumieni się, możesz przykryć patelnię przykrywką na krótką chwilę, jeśli tłuszcz mocno pryska (nie przykrywaj przykrywką całej powierzchni patelni, pozostaw odpływ powietrza). Co jakiś czas przekładaj roladki na boki, żeby zapobiec przypaleniu się boczku z jednej strony.
Usmażone roladki przekładamy do głębokiej patelni lub brytwanki.
Przygotuj sos pomidorowy: posiekaj cebulkę oraz czosnek, zeszklij na maśle. Pomidory pokrój w kostkę, po czym zmiksuj wraz z zalewą w blenderze lub mikserem. Zmiksowaną masą zalej cebulkę, dodaj pół kubka wody. Całość zagotuj. Dodaj przyprawy: tymianek, bazylię, oregano, sól i pieprz. Gdy sos zawrze, dodaj 3 łyżki miodu, zamieszaj. Dodaj również 2 łyżki ketchupu (poprawia smak i kolor ;-) Sos powinien być słodko-pikantny, o średniej gęstości.
Zalej sosem roladki. Możesz dodać kilka gałązek koperku. Przykryj patelnię przykrywką (tylko nie szczelnie, pozostaw odpływ i dopływ powietrza). Całość duś 20 minut. Po upływie 10 minut przełóż roladki na drugą stronę, smaż kolejne 10 minut. Przed podaniem możesz zaciągnąć sos mąką (wymieszaj dokładnie w kubku 1-2 łyżki mąki w kilku łyżkach sosu, nie pozostawiając grudek, po czym wlej całość do patelni z sosem i odsuniętymi na jedną stronę patelni roladkami, dokładnie mieszając). Podawaj z ziemniaczkami lub ryżem, surówką.
Roladki powinny być miękkie, dzięki obecności boczku. Jeśli zostały dobrze zwinięte przed smażeniem, powinny zawierać rozpuszczony ser. W smaku, lekko pikantne, co zawdzięczamy przyprawom, ale i przede wszystkim kawałkom ogórka z chilli. Możesz użyć zwykłe ogórki konserwowe, jeśli nie preferujesz ostrych smaków. Moim zdaniem, dużym atutem jest gotowanie/duszenie roladek w sosie pomidorowym. Nabierają bowiem delikatnego posmaku przypraw z sosu, no i ta nutka słodyczy sosu dopełnia ich smak. Aha! Wyjmij wykałaczkę przed zjedzeniem :-) 

wtorek, 2 listopada 2010

Pizza bezglutenowa - przepis podstawowy

Co powiecie na domową, bogatą w najsmaczniejsze dla was dodatki, pizzę? Często mieszam na niej wędliny, salami z szynką, obowiązkowo daję kukurydzę, często pieczarki, czasami małe pomidorki... Sprawdźcie zapasy w lodówce i do dzieła :-) Podaję przepis autorstwa Mamy Mojego Szymka, na małą blaszkę o wymiarach 17cm x 21cm

czwartek, 28 października 2010

Sałatka z surimi

Surimi, paluszki o smaku krabów. Najzabawniejsze jest to, że nie mają nic wspólnego z krabami :D Wśród składników surimi znajdziesz nic innego jak zmielone mięso białej ryby, które po przetworzeniu w pastę jedynie naśladuje mięso homarów, krabów oraz innych skorupiaków. Nie mniej, nadaje się do smacznych sałatek oraz smażenia ;-) Przepis od mojej przyszłej Teściowej ;-)
Składniki:
  • 3 opakowania Surimi (każde 100 g)
  • 5 ogórków chilli (można dać więcej lub mniej wedle uznania)
  • 3 jajka, ugotowane
  • 100 g makaronu ryżowego (nitki, wstążki, lub sojowy; używam f. Tao Tao)
  • 5 kopiastych łyżek majonezu
  • 170 g konserwowej kukurydzy złocistej (używam f. Bonduelle, wystarczy mała puszka)
  • sól i pieprz do smaku
  • posiekany koperek (opcjonalnie, jakoś zawsze o nim zapominam :P
Przygotuj makaron zgodnie z poleceniem na opakowaniu, tj. zagotuj wodę, po czym zalej nią makaron na 3 minuty, aż makaron zmięknie (przeważnie trzymam dłużej). Miękki makaron (al dente, nie rozgotowany :P) drobno pokrój, przełóż do miski. Ugotuj jajka na twardo, po czym pokrój w kostkę, dodaj do makaronu. Pokrój również ogórki (ważne jest, aby użyć ogórki chilli, ponieważ nadają sałatce wyrazistego smaku). Do miski z makaronem i jajkiem dodaj pokrojone ogórki, odsączoną kukurydzę. Pokrój w kostkę paluszki surimi i również dodaj. Na koniec dodaj kilka łyżek majonezu, całość delikatnie zamieszaj łyżką. Dopraw sałatkę solą i pieprzem wedle uznania. Odstaw sałatkę do lodówki, aby "przeszła smakiem". 
Wydawać by się mogło, że ze względu na smak makaronu ryżowego oraz surimi, sałatka będzie łagodna. Błąd. Sałatka charakteryzuje się intensywnym, ostrym smakiem, który zawdzięczamy ogórkom z chilli ;-) Ja dodatkowo sypię sporo pieprzu :P Najlepiej smakuje po odstaniu kilku godzin w lodówce, a może nawet na drugi dzień? Przede wszystkim, lubię w niej ostry smak ogórków łamany słodyczą kukurydzy ;-) mniam! Polecam do kolacji, jak i na drugie śniadanie!
Trochę chemii dla ciekawych...
Jak już wcześniej wspomniałam, surimi powstaje ze zmielonego mięsa białych ryb, takich jak na przykład tilapia czy mintaj. Po wielokrotnym płuczeniu, mięso poddawane jest ubijaniu i mieleniu, po czym w towarzystwie wielu dodatkowych składników (np. białka jaj, skrobi, soli, cukru, polepszaczy etc.) przechodzi w konsystencję pasty. A sam proces utwardzania? Moja czysta chemia ;-) utwardzenie pasty jest wynikiem zajścia reakcji polimeryzacji miozyny (białka) zawartej w mięsie ryb, zachodzącej pod wpływem ciepła. Najważniejszym czynnikiem wpływającym na dany proces polimeryzacji, utwardzenia jest gatunek ryby. Z tego względu przede wszystkim stosuje się ryby o mięsie białym, bogate w miozynę. Poza tym, wśród składników surimi znajdziesz również polepszacze w postaci tranglutaminianu czy glutaminianu sody, które jak sama nazwa wskazuje polepszają teksturę i smak surimi. Ale bez obaw...
Nie wiem co mnie dzisiaj naszło. Tęsknota za chemią. Wybaczcie. No ale, całe nasze życie to chemia. I nie mam na myśli chemii w negatywnym sensie tego znaczenia. Fizyka też... w sumie, co ja dzisiaj plotę? :D
Ps. Dostałam staż w Instytucie Biotechnologii :-) To pewnie stąd ta chemia...