Moja druga wersja tajskiego curry, tym razem z dodatkiem czerwonej pasty curry. Jednak pierwszy wspólny przepis występujący w kuchniach mojej i Kasi z Kuchni Prezydentowej.
Kasieńko, dziękuję Ci za nasze pierwsze wspólne kucharzenie, ale przede wszystkim za serdeczność i sympatię jaką mnie obdarzyłaś, mimo iż dzieli nas tyle kilometrów. I dziękuję raz jeszcze za przesłane m.in. listki kaffir, bez których ta potrawa nie mogłaby istnieć :*
Zapraszam Was na bliskie spotkanie z tajskim curry :) Podaję przepis na 4-6 porcji, na podstawie książki "Łatwa kuchnia tajska" Ken Hom
Składniki:
- 450 g udek z kurczaka bez kości i skóry (użyłam 600 g piersi)
- 2 łodygi świeżej trawy cytrynowej (pominęłam)
- 1 i 1/2 łyżki oleju roślinnego
- 2-3 łyżki czerwonej tajskiej pasty curry (zużyłam cały mały słoiczek 115 g)
- 225 g obranych małych ziemniaków (dałam więcej)
- 3 łyżki szalotki w cienkich plasterkach
- 3 łyżki grubo posiekanego czosnku
- 1 łyżka drobno posiekanego imbiru
- 4 liście limonki kaffir
- 1 łyżka sosu rybnego
- 2 łyżeczki cukru
- sól do smaku
- 400 ml mleka kokosowego z puszki
- 3 łyżki wody
- garść świeżych liści kolendry
- 50 g grubo mielonych prażonych fistaszków
- 1 duże świeże czerwone chilli bez pestek, pocięte w paseczki (pominęłam)
Kurczaka pokrój na małe kawałki. Białe części trawy cytrynowej drobno posiekaj. W woku/lub głębokiej patelni rozgrzej około 2 łyżki oleju, zmniejsz grzanie, dorzuć pastę curry i podsmaż około 2 minuty, co chwilę mieszając. Uwaga: wrzucona na gorąc pasta strasznie pryska! W razie konieczności zdejmijcie na chwilę patelnię z ognia, żeby się nie poparzyć. Dorzucamy kurczaka oraz pokrojone w kostkę ziemniaki.
Mieszamy, aż składniki całkowicie pokryją się pastą, smażymy kilka minut (do miękkości mięsa). Kiedy mięso będzie usmażone, dorzucamy trawę cytrynową, posiekaną szalotkę oraz czosnek, jak również posiekany drobno imbir, liście kaffiru, sos rybny, cukier oraz szczyptę/ 1/2 płaskiej łyżeczki soli (zacznijcie od małych ilości soli. W oryginale podają całą łyżeczkę, moim zdaniem zdecydowanie za dużo, dlatego bądźcie ostrożni). Całość wymieszaj, podsmaż około 1-2 minuty.
Wreszcie wlej mleko kokosowe oraz wodę. Zmniejsz ogień, po czym duś 15 minut, aż kurczak i ziemniaki zmiękną. Na koniec dodaj posiekaną kolendrę, posyp rozdrobnionymi fistaszkami i chilli. Podawaj od razu z ryżem lub makaronem ryżowym. Smacznego!
Próbowaliśmy zarówno z ryżem, jak i szerokim makaronem ryżowym. Bardziej odpowiada nam makaron :)
Mleko kokosowe świetnie łagodzi ostry smak pasty curry. Tym razem pominęłam chilli, ponieważ dałam cały słoiczek pasty. Mimo to, nie było ostre, ale też nie łagodne. Dosłownie: w sam raz. Nie ujmuje mu, ale też nie dodaje nic więcej niż w przypadku zielonego curry. Jest charakterystycznie tajskie :) Fanatycy kuchni orientalnej będą zachwyceni, zaś stawiający pierwsze kroki w kuchni azjatyckiej być może podejdą troszkę sceptycznie głównie ze względu na orzeszki. Tym drugim piszę: nie musicie dawać orzeszków, jeśli takowych nie lubicie w daniach wytrawnych ;)
Pamiętajcie, gotujemy rozsądnie, dla nas, tak jak lubimy :) Pozdrawiam Was ciepło!
Kasiu! Strasznie mi
OdpowiedzUsuńmiło, że tak napisałaś! ;) Rozpływam się... ;) A względem curry, to dałam masło orzechowe zamiast orzechów i nie podałam niczego jako dodatku, ze względu na ziemniaki w curry, choć rzeczywiście brakowało mi nieco ryżu, ale to z pewnością z przyzwyczajenia. Dodałam za to zieloną cebulkę (pasowało bardzo!) i sok z limonki do zaostrzenia smaku.
I wiesz, moja pasta nie pryskała wcale! :O Muszę Ci wysłać swoją jednak! :D Uściski i buziaki! Bardzo Ci dziękuję! :)
Kasiula, ja też Ci dziękuję :* kupiłam limonkę, ale i tak w efekcie przyznaję, nie zapisałam w przepisie, skropiłam lekko cytryną, którą miałam już rozkrojoną :) Ziemniaków też dałam więcej... a mimo to makaron okazał się nam niezbędny ;) no ale my ryżo- czy makaroniarze jesteśmy ;) więc proszę wszystkich o wyrozumiałość :D
UsuńDzięki Kasieńko :*
Wygląda smakowicie :) Też muszę się rozejrzeć za listkami limonki kaffir :)
OdpowiedzUsuńDziękuję shinju :) Ja u siebie nie mogłam znaleźć tych listków!! ku mojemu radosnemu zaskoczeniu, one znalazły mnie :) pozdrowienia!
Usuńwygląda bardzo apetycznie... :)
OdpowiedzUsuńWyglada cudownie - dla amatorki wszelkiej masci curries, czyli dla mnie, to idealne danie. A listki limonki kaffir faktycznie sa niezastapione :)
OdpowiedzUsuńdzięki Gosiu :) mi jeszcze zostało zapoznanie się z żółtą pastą curry :) ah listki tak, ślicznie pachną :)
UsuńOj to jest zdecydowanie to co lubię najbardziej :) Gęste, rozgrzewające, odpowiednio przyprawione, więc i aromatyczne, do takich dań chętnie wracam :)
OdpowiedzUsuńprzede wszystkim gęste :) takie lubię i ja :P
UsuńBardzo apetyczne danie...trafione całkowicie w moje preferencje smakowe. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitaj Iwonko! Cieszę się, że mnie odwiedziłaś :) dzięki za komentarz! również pozdrowienia! :)
UsuńZiemniaki wyglądają jak dynia. Już się ucieszyłam, bo mam zamrożoną i czeka na pomysł. :)
OdpowiedzUsuńPluskotko,to zaczarowałam :P na pewno znajdziesz wspaniały przepis bazujący na dani :)
Usuń