Ten, kto mnie odwiedza, wie, że oboje z Szymonem uwielbiamy kuchnię meksykańską. Zgodnie z naszymi upodobaniami psotanowiliśmy poszerzyć standardowe meksykańskie menu o kolejną potrawę. Gotując bazowałam na przepisie Lucy Williams zaczerpniętego z magazynu delicious. W wielu jednak aspektach poszłam na skróty, z wygody i sklerozy :D Podaję przepis na 4-6 porcji w zależności od wielkości.Składniki:
- 500 g mięsa mielonego (preferowane wołowe, aczkolwiek z braku laku użyłam wieprzowe z szynki)
- 250 ml bulionu (rozpuściłam na szybko 1 kostkę rosołową)
- 3 pomidory
- 2 cebule
- 1 czerwona papryka
- 1 puszka czerwonej fasoli z kukurydzą po meksykańsku f. Bonduelle (430 g)
- 2 -4 łyżki oliwy
- 2 łyżeczki przyprawy do chili con carne (f. Kotanyi; można zastąpić chilli)
- 1/2 łyżeczki kminku
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- sok z 1/2 cytryny
- sól i pieprz do smaku
Wreszcie dokładamy mielone mięso, doprawiamy solą i pieprzem, smażymy.
Przepis dodaję do akcji:
***
Wydawać by się mogło, że posiadam mnóstwo wolnego czasu (skończył mi się staż), a mimo to widzę i czuję, jak dany mi czas ucieka. Kilka dni temu nagle, nieoczekiwanie przyjechałam do Gdyni. Od wczoraj zdecydowanie poprawiła się pogoda. Piękne, wytęsknione ciepło, ponad 30 stopni w słońcu.
Poza tym, kupiłam aparat :-) Póki co uczę się jego obsługi, programów, wykorzystywania jego zdolnych funkcji. Zabieram go na spacery, próbuję łapać chwile, ale nie zawsze pozostają takie, jak chciałabym. Poniżej przykłady stateczków z Yacht Klubu w Gdyni.
Bardzo przyzwyczaiłam się do naszego rodzinnego kompaktu, i czasami wydaje mi się, że lepiej oddawał barwy, przestrzeń, wreszcie potrawy. Zważywszy jednak na możliwości nowego aparatu, wiem, że to tylko moje złudzenie.
Cóż, nie od razu Rzym zbudowano :P Tymczasowo mój Rzym został ogrodzony i nazwany ;-) Czas na stawianie cegiełek i chat :D
Pozdrawiam Was bardzo ciepło z przepięknej, słonecznej Gdyni.
Pozdrawiam Was bardzo ciepło z przepięknej, słonecznej Gdyni.
Cieszę się, że dodałaś do akcji przepis. Mam nadzieję, że nie będzie jedyny :D Gratuluję zakupu aparatu i życzę powodzenia w nauce obsługi. Ja też niby mam dużo wolnego czasu, a strasznie szybko mi on ucieka.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę wycieczki. ja nigdy nie widziałam morza i co roku sobie obiecuję, że to nadrobię;) a chilli con carne to jedno z ulubionych dań mojego Połówka- jest również wielbicielem meksykańskich smaków.
OdpowiedzUsuńżyczę udanej współpracy z nowym aparatem;)
Pycha. Świetne zdjęcia - aż chce się poczuć wiatr w żaglach:)
OdpowiedzUsuńCo ty mowisz, swietne te gdynskie zdjecia! Zreszta chilli con carne tez wyglada bosko :)
OdpowiedzUsuńKasia, ale mi narobiłaś smaka na takie chilli. Całe szczęście, że jestem już po śniadaniu, bo nie wiem, jakby się to skończyło :)
OdpowiedzUsuńshinju: rozpoczęłaś super akcję :-) i też mam nadzieję, że na tym daniu nie poprzestaniemy i będziemy pichcić :-)
OdpowiedzUsuńMalwino: wsiadaj w pociąg i wpadaj :P
Aniu: stateczki śliczne (w szczególności na żywo) to prawda, a ze mnie straszny cykor morski :D
Maggie: dzięki kobietko dzięki, dobre słońce było i to dlatego hehehe
Paulo: ciekawe jakby to się skończyło :D
te lodki, chcialoby sie taka poplywac...
OdpowiedzUsuńuwielbiam smaki mexykańskie. u mnie juz niedługo zupa meksykańska :)
OdpowiedzUsuń