No i stało się... moje oczy patrzą na świat już od... no wielu lat, i ciągle napatrzeć się nie mogą ;-) dnia pamiętnego, 16 sierpnia br., upiekłam tort. Przepis na ciasto zaczerpnęłam z przepisów Nigelli Lawson (staromodne ciasto czekoladowe). Zmodyfikowałam przepis dodając maliny. Pomimo miłości do czekolady, myślę że maliny dodały i smaku i uroku :-) aha tort był w 100% bezglutenowy, na blaszkę o średnicy 24cm, stąd troszkę inne ilości składników niż w oryginale.
Ciasto:
- 240 g mąki bezglutenowej (użyłam f. Schar; lub 195 g mąki pszennej)
- 130 g cukru pudru
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- ½ łyżeczki sody do pieczenia
- 1/3 szkl. baaardzo dobrego kakao
- 2 duże jajka
- 165 g miękkiego masła
- 2 łyżeczki olejku waniliowego
- 2/3 kubka kwaśnej śmietanki 18%
Nadzienie:
- 100 g gorzkiej czekolady
- 50 g miękkiego masła
- 1 szkl. cukru pudru
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżeczka olejku waniliowego
- ½ szkl. kwaśnej śmietany
- maliny
Glazura:
- ½ kostki masła
-
1 i ½ tabliczki gorzkiej czekolady
- syrop malinowy
Wszystkie składniki ciasta zmiksuj na gładką, gęstą masę (masa powinna być bardzo gęsta, wystarczająco aby stała w niej łyżka).
Podziel masę na 2 części i przełóż do 2 tortownic wysmarowanych margaryną oraz obsypanych bułką tartą. Piecz ciasto w temperaturze 180°C przez około 20-30 minut. Przyznam szczerze, że w obawie przed nierównomiernym pieczeniem, zakalcem, opadnięciem ciasta etc. zawsze piekę każdą część osobno. Upieczone ciasto pozostaw do całkowitego wystygnięcia.
W międzyczasie przygotuj nadzienie. Roztop czekoladę z masłem i miodem w
kąpieli wodnej lub w garnuszku na bardzo małym ogniu, cały czas
mieszając, aby zapobiec przypaleniu się czekolady.
Następnie, do ostudzonej czekolady (najlepiej do temperatury pokojowej)
przesiej przez sitko cukier puder. Dodaj śmietanę, wanilię, wymieszaj
(możesz użyć miksera, najlepiej na małych obrotach). Nadzienie powinno
być w miarę gęste, aby nie spływało. Jeśli jest za rzadkie, dodaj cukru
pudru.
Wylej polewę na całą powierzchnię jednej części ciasta, rozprowadź aż po brzegi. Pokrój maliny w poprzek i ułóż je w polewie. Na tym etapie pracy osobiście stwierdziłam, że albo przekrojone maliny są za wysokie ;-) albo brakuje mi nadzienia. W celu „sklejenia” dwóch części ciasta, przygotowałam glazurę, i wylałam jej część (chłodną!) na nadzienie z malinami, po czym przykryłam drugą częścią ciasta.
Jeśli nie dodajesz owoców, to śmiało możesz pominąć część wylewania czekoladowej glazury na nadzienie. W przeciwnym razie przygotuj glazurę w następujący sposób: rozpuść masło, czekoladę (posiekaną) w rondelku na małym ogniu, dodaj syropu malinowego. Ile? Na ile masz ochotę ;-) smak malinowy wyczujesz dodając ~2łyżeczki. Glazurę ostudź do temperatury pokojowej. Dlaczego? W przypadku rozlania chłodnej glazury na ciasto zapewnisz jej blask, po odstawieniu i ostudzeniu nie będzie matowa. Część przygotowanej chłodnej glazury wylej na nadzienie, pozostałą na powierzchnię ciasta i udekoruj malinami wedle uznania.
Ciasto wyszło w smaku kakaowe, deserowe, konsystencji murzynka... Przyznam, że preferuję bardziej mokre, puchate ciasta tortowe, ale warto było sprawdzić przepis, choćby ze względu na przepyszne czekoladowo-malinowe nadzienie oraz malinową polewę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz. Osoby anonimowe proszę o pozostawienie imienia lub pseudonimu.