Chałka (challah) jest tradycyjnym żydowskim pieczywem drożdżowym. Zgodnie z tradycją żydowską jada się ją dziękując Bogu za dany ludziom okres świąt, głównie w Szabat oraz Purim. W zależności od rodzaju święta, jak również regionu zamieszkiwanego przez Żydów, czy ludzi innych narodowości piekących chałkę, chleb ten przybiera inne kształty oraz nazwy. Podaję przepis na 2 chałki, jedną dużą z 5 sznurów ciasta, drugą z pozostałej ilości: 3 sznurów.
Składniki:
- 4 szkl. mąki pszennej
- 1 szkl. ciepłej wody
- 20 gr. świeżych drożdży
- 1 łyżka cukru
- 2 jajka
- 1/4 szkl. miodu (dałam 4 duże łyżki)
- 4 łyżki dobrego oleju
- szczypta soli
- ziarenka sezamu lub maku
- powidła śliwkowe (opcjonalnie)
W misce sporządzamy zaczyn: kruszymy drożdże, dodajemy po 1 łyżce cukru i mąki, zalewamy 1/3 szkl. przygotowanej ciepłej wody. Całość dokładnie mieszamy, przykrywamy ściereczką w ciepłe miejsce, pozwalając na pierwszą fermentację. Na stolnicy (lub w misce) rozsypujemy mąkę tworząc charakterystyczny dołek, w który wbijamy 1 całe jajko, 1 żółtko (białko pozostawiamy do posmarowania chałek), 4 łyżki miodu oraz 4 łyżki oleju, dodajemy szczyptę soli. Wlewamy zaczyn drożdżowy, drugą część z 2/3 szkl. wody. Zagniatamy ciasto podlewając je resztką wody oraz podsypując w razie potrzeby mąką. Pierwszy raz byłam miło zdziwiona podaną w przepisie ilością mąki, ponieważ nie musiałam w ogóle dosypywać więcej mąki aniżeli przygotowane 4 szklanki :-) Otrzymane ciasto (o jednolitej konsystencji, elastyczne, lecz nie lepiące się do rąk) odkładamy w ciepłe miejsce, aż podwoi swoją objętość.
Następnie odgazowujemy: uderzamy w ciasto pięścią, po czym odstawiamy je pozwalając na swobodne wyrośnięcie. Wreszcie pobieramy niewielką część ciasta, rolujemy formując sznur. Czynność powtarzamy 4-krotnie (w misce pozostają 3 części ciasta na mniejszą chałkę, no chyba że robimy jedną wielką chałę :P Postanowiłam poeksperymentować i jeden ze sznurków spłaszczyłam, nałożyłam w środek cienką warstwę powideł z rumem, po czym dokładnie zlepiłam.
Wszystkie sznury zlepiamy w jednym z końców chałki, po czym zaplatamy warkocz z 5ciu wałków: 3 sznurki układamy z lewej, 2 troszkę dalej z prawej strony. Za każdym razem zabieramy najbardziej zewnętrzny sznur z partii 3 wałków, i kierujemy go do środka. W celu łatwiejszego tłumaczenia i zobrazowania przygotowałam dla Was animację poniżej :-)
Nastawiamy piekarnik na 190°C. Oba warkocze smarujemy lekko roztrzepanym białkiem, posypujemy sezamem lub makiem. Pieczemy 20-25 minut, aż do wyraźnego zarumienienia się ciasta.
Bardzo brzydko jest się chwalić, chałeczki wyszły przesmaczne :P Puszyste, miękkie, delikatnie słodkie, z niespodzianką w postaci powideł ;-) Mama stwierdziła, że można by je upiec na 1szy dzień Świąt... Odwiedzają nas goście i chyba faktycznie przygotuję dla nich specjalną chałkę :-)
Przepis dodaję do akcji:
Kasiu,piękna.Dla mnie byłaby pysznym początkiem dnia.
OdpowiedzUsuńAmber, dziękuję CI :* dla mnie była (i ciągle jeszcze jest) pysznym środeczkiem dnia :-) bo rano mój głodek ostro by ze mną zawalczył ;-)
OdpowiedzUsuńchałka wygląda przepysznie, a animacja to świetny pomysł :) uczyłam się kiedyś takich plecionek pod fachowym okiem i właśnie uświadomiłam sobie, że takich umiejętności się nie zapomina :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńojej jaka boska ta Twoja chałka
OdpowiedzUsuńPięknie upleciona, pewnie pachnie w całym domu :)
OdpowiedzUsuńmaamusi: ja dopiero dzisiaj po raz pierwszy zmierzyłam się z warkoczem z 5ciu sznurków :D
OdpowiedzUsuńDuśka: ile Ty masz blogów dziewczyno! pozdrawiam Cie ciepło!
flusso: wcześniej pachniało chałką, teraz pachnie mięsiwem i pasztetem :P
Wspaniała jest Twoja chałka. Bardzo podoba mi się niespodzianka powidłowa i fantastyczna instrukcja zaplatania. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńchałka - moja kulinarna miłość :) wygląda cudownie!
OdpowiedzUsuńNo własnie, ta animacja - suuuper, a efekt końcowy fantastyczny.
OdpowiedzUsuń