Niespodziewanki wymagają wyjątkowych wypieków :-) Szybką inspirację zaczerpnęłam z połączenia smaków w moich ostatnich drożdżówkach: pomarańczy i śliwek. Tym razem jednak, otuliłam je kremową pierzynką śmietankową i ubrałam w biszkoptowy kubraczek :-) I jesień co raz bliżej... Podaję przepis autorski na tort o średnicy 20cm.
Biszkopt:
- 2/3 szkl. mąki tortowej
- 2/3 szkl. białego cukru
- 3 jajka (1 białko odstawiamy na bezę)
- skórka otarta z 1 pomarańczy
- sok z 1 pomarańczy
Krem śmietankowy:
- 250 g serka mascarpone
- 200 ml śmietany kremówki 30%
Dodatkowo:
- powidła śliwkowe (6-8 łyżek)
- 3 łyżki cukru (do ubicia bezy)
Biszkopt z bezą: białko oddzielamy od żółtek, po czym odstawiamy je do lodówki. Żółtka ucieramy z cukrem na puszystą, kremową masę
(może to potrwać nawet 7-10 minut). Dodajemy skórkę oraz sok z pomarańczy, miksujemy, dosypujemy przesianą mąkę, łączymy składniki za pomocą miksera
(ciasto będzie gęste, ale nadal powinno swobodnie spływać z łopatek miksera), odstawiamy.
Schłodzone białka
(łatwiej się ubijają) ubijamy na sztywną pianę, po czym przekładamy 2/3 zawartości białek do masy żółtkowej, mieszamy delikatnie łyżką. Masę przelewamy do wysmarowanej margaryną i obsypanej bułką tartą tortownicy
(wyłożyłam tortownicę papierem, ponieważ jest deczko nieszczelna, niestety, dlatego brzegi biszkoptu wyglądają nieco jak po bitwie ;-). Pieczemy w temperaturze 160°C przez 20-25 minut, aż wierzch biszkoptu zarumieni się.
Do resztki ubitego na sztywno (!) białka dosypujemy partiami 3 łyżki cukru, stale miksując - powinniśmy otrzymać sztywną, lśniącą masę bezową. Biszkopt wyjmujemy z pieca
(nie wyłączamy grzania), wierzch pokrywamy masą bezową
(oprócz kilku mm blisko krawędzi, aby beza nie przykleiła się do obręczy), po czym szybciutko wkładamy z powrotem do piecyka, skręcamy temperaturę do 140-150°C i zapiekamy kolejne 15 minut
(aż beza stwardnieje). Upieczone ciasto wyjmujemy, przez 5 minut pozostawiamy jeszcze w obręczy, po których upływie obręcz zdejmujemy, a biszkopt całkowicie studzimy.
Przygotowujemy krem: w jednej misce miksujemy serek mascarpone, w drugiej ubijamy na sztywno kremówką. Następnie do ubitej śmietany dodajemy mascarpone, całość krótko miksujemy w celu dokładnego połączenia obu mas.
Składanie: ostudzony biszkopt przekrawamy na 3 części. Najniższy spód smarujemy 4-ma łyżkami powideł, po czym rozkładamy połowę kremu. Przykrywamy go drugim blatem, ponownie smarujemy powidłami i kremem. Na wierzch układamy 3-ci blat z bezą. Tort studzimy minimum 1 godzinę przed podaniem. Smacznego!
Zauważyłam, że kiedy jestem szczęśliwa, wychodzą mi lepsze wypieki :-) Biszkopt bardzo ładnie wyrósł, ale jeszcze lepiej smakował. Jego mocno pomarańczowy smak wspaniale współgra ze śliwkową masą i kremem śmietankowym. Gorąco polecam to zestawienie wszystkim kochającym śliwki i pomarańcze :-) Będziecie zachwyceni!
Przepis dodaję do akcji:
jeju, kocham kremy z mascarpone! : D Jak autorski przepis, to należą się wyrazy uznania!
OdpowiedzUsuńpięknie się prezentuje! takie połączenie smaków lubie bardzo :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPrzecudnie wyglada - jestem pewna, ze odbiorca niespodziewanki tez byl zachwycony! Ja sliwki i pomarancze uwielbiam, wiec mysle, ze moglabym sie w tym torcie zakochac.
OdpowiedzUsuńKasiu gratuluję tak pięknego wypieku! Tort prezentuje się wyśmienicie;)
OdpowiedzUsuńJaki wspaniały... skorka pomaranczowa w ciescie? mniam! czekam z utesknieniem na nasza kawe :) odzywaj sie ;)
OdpowiedzUsuńJa tam jestem zachwycona tylko patrząc na to cudo. A co dopiero by się działo, jakbym mogła spróbować... Jak tylko nadarzy się okazja, wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńcukrowa wróżko, ja też kocham takie kremy :D przygotowuje je do większości wypieków, ponieważ długo utrzymują świeżość :) ah dziękuję Ci za komplement :) rumienię się jak ta śliwka ;)
OdpowiedzUsuńsandrulo, dziękuję! mi też to połączenie smakowe bardzo się spodobało :) i cieszę się, że w przypadku tortu i kremu śmietankowego również zdało egzamin :)
kuchennefascynacje, no tylko gdyby nie te brzegi biszkoptu, wtedy byłby idealny! :)
Maggie, oh byli zachwyceni :) w sumie po raz pierwszy upiekłam tort składający się z takich smaków... przeważnie czekolada, orzechy, karmel, beza i obawiałam się ich reakcji... ale powiedzieli, że smaczny. Mam tylko nadzieję, że mówili prawdę :D zresztą, mi smakował :D
Malwi, dziękuję kochana :*
vanilla, dziękuję Aniu :) odezwę się moja droga wcześniej i zgramy sobie termin :)
gin, oh bo się zawstydzę ;) warto go upiec. Ma zupełnie inny smak od tradycyjnych wypieków, które tak bardzo lubię. Ale postanowiłam dać upust fantazji no i powstał :)
Tort wygląda zachwycająco!:)
OdpowiedzUsuńcudny jest!
OdpowiedzUsuńjudik, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDwie sprawy:
OdpowiedzUsuń1) w przepisie nie jest podane, na którym etapie dodać mąkę (prawdę powiedziawszy nawet bym się nie zorientowała, gdyby nie to, że została mi szklanka z mąką obok miski ze zmiksowanymi jajkami)
2) zastanowił mnie brak proszku do pieczenia/sody oczyszczonej - być może nie dodajesz go z jakichś innych powodów, ale postanowiłam mimo wszystko nie dodawać (nie ma ich w przepisie) - przed chwilą wyjęłam biszkopt z pieca i jest wysoki na 3 cm. mogę go co najwyżej przekroić na pół.
Pozdrawiam
Magick Threepwood, cieszę się, że postanowiłaś wypróbować przepis, jednak bardziej martwi mnie jego efekt w Twojej kuchni oraz Twoje nastawienie (ponieważ wydaje mi się, że chciałabyś mnie pogryźć, spokojnie).
OdpowiedzUsuńJeśli kiedykolwiek wcześniej piekłaś biszkopt, powinnaś sobie poradzić z tym przepisem i zdawać sobie sprawę z konieczności dodania mąki do żółtek. Jeśli nie - przepraszam i już to poprawiam.
W drugiej kwestii zapytałaś o proszek do pieczenia lub sodę.
Do biszkoptu nie dodaje się ani proszku, ani sody. W przeciwnym razie mówimy o tzw. biszkopcie oszukanym. Dlaczego?
Najważniejszym etapem w przygotowaniu biszkoptu jest ubijanie: po 1) żółtek z cukrem, po 2) białek na sztywną pianę. W ten sposób wprowadzasz do ciasta sporo pęcherzyków powietrza, które utworzą porowatą strukturę ciasta, i to one są odpowiedzialne za wysoki biszkopt. Dlatego podając te same składniki, nadal możemy uzyskać różny efekt: ciasta ciężkie i płaskie, albo lekkie i wysokie.
Przyznam się z ręką na sercu, że minęło sporo czasu, zanim upiekłam biszkopt o zadowalającej mnie wysokości. Początkowo były to biszkopty ciężkie i zbite. Wydłużyłam czas ubijania żółtek i białek oraz zmniejszyłam temperaturę pieczenia (z reguły piecyki grzeją mocniej lub słabiej w stosunku do podanej temp., dlatego trzeba dobrze poznać swój piecyk, a nie uda się to bez prób i błędów).
Jeśli zaś nadal Twoje biszkopty będą niskie i zbite, mimo długiego ubijania, nawet przesianej mąki, dodaj 1/2 płaskiej łyżeczki proszku, zmniejsz grzanie do 140 st. Spróbuj, mam nadzieję, że to pomoże :-)
Z drugiej strony, 3 cm to nie jest mało :-) Jeśli chciałabyś wyższe, musisz użyć więcej jajek.
Dodam jeszcze, że nawet jeśli masz niski biszkopt a chcesz go przeciąć na 3 części, ponacinaj brzegi nożem, obracając ciasto pod lewą ręką, resztę zaś (środek) przetnij ostrą nitką lub żyłką :-) Przetną równiej, bez pagórków, i poradzą sobie z cienkimi blatami.
Jestem jeszcze ciekawa, czy ciasto w ogóle rosło Ci w piecu i opadło po wyjęciu, czy nie urosło? Po wyjęciu z pieca, możesz je zrzucić z 40 cm na podłogę, co może pomóc w zachowaniu porowatej struktury.
Pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że nie zrazisz się za bardzo do nowych przepisów.
Mi też nie wszystko wychodzi za pierwszym razem i tak jakbym chciała. Wkurzam się wtedy i na przepis, i na siebie. Ważne, żeby się nie poddać :-) Życzę Ci samych sukcesów i cierpliwości, ponieważ wiem z doświadczenia, że z tą cierpliwością bywa różnie ;-) Ale warto, uwierz mi!
Uff, jeśli napadłam to przepraszam, faktycznie miałam ochotę kogoś pogryźć (jednak najbardziej chyba siebie).
OdpowiedzUsuńDziękuję za dodatkowe uwagi, na pewno przydadzą się nie tylko mnie, ale i innym początkującym kuch-mamom.
Właśnie jestem w trakcie drugiego podejścia - faktycznie biszkopt opada podczas nakładania piany. Ile, okaże się za 15 minut, gdy go wyjmę. Zmodyfikowałam przepis według siebie, bezczelnie dodałam 1 jajo więcej, odrobinę więcej mąki i cukru oraz... proszek do pieczenia. ;) Jest zdecydowanie wyższy choć oszukany (teraz przypomniałam sobie, że moja mama tak samo nazywała swoje biszkopty).
Tak czy siak, muszę przyznać, że wersja karłowata... zniknęła już w brzuchach moich dzieci! A to nie lada wyczyn, za co bardzo dziękuję. :)
Magick Threepwood, nie przepraszaj, bo Cię doskonale rozumiem. Kiedy mi coś nie wychodzi w kuchni, to ciskam ścierką, by po chwili wrócić :-)
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo cieszę się, że postanowiłaś jeszcze raz upiec biszkopt. Następnym razem, kiedyś tam, przed polaniem białka na bezę (lub po prostu po upieczeniu), upuść biszkopt 2 razy na podłogę (na dywan) z 30-40 cm. Może to pomoże. Proszek na pewno powinien go podnieść.
Dobrze, że dałaś jajo więcej. Używając 4-5 jajek, stosuję zasadę szklankową: 1 szkl. cukru + 1 szkl. mąki. Zapewne jak dodałaś mąki i cukru, wyszły zbliżone ilości :-)
A wiesz, o czym jeszcze pomyślałam? O termoobiegu. Ja wszystkie moje wypieki piekę bez termoobiegu, ponieważ o dziwo (jak to możliwe?) się na nim zawiodłam. Kiedy pieczesz z termoobiegiem, powinnaś zmniejszać temperaturę o jakieś 10 st. Kiedyś wyczytałam taką relację w jakiejś książce kucharskiej.
Tak czy siak, bardzo, ale to bardzo się cieszę (jupi!), że poprzednia wersja (niższego biszkoptu) tak szybko zniknęła :-) Ponieważ naprawdę martwiłam się, że będąc zła zrezygnujesz z tego przepisu...
Ps. Oszukany biszkopt nie jest zły :-) Ważne, żeby podrósł i nie był w środku gumowy. Chociaż przyznam, że krem bardzo podnosi walory smakowe każdego biszkoptu, nawet zbitego ;) wiem, bo próbowałam :P
Ps2. Jeśli mnie jeszcze odwiedzisz, będę wdzięczna za info o drugim podejściu. Dziękuję Ci :*
Proszę dalej być szczęśliwą -ciasta-torty - jak wyczarowane różdżką wróżki
OdpowiedzUsuńdziękuję... myślę, że jeszcze długa droga przede mną, aby piec naprawdę dobrze ;) dziękuję za odwiedziny i tak miły komentarz. Pozdrawiam!
Usuń